helen "Niech się Ojciec modli, żebym kochała Boga miłością, jaką nikt Go nigdy wcześniej nie kochał." - w tym jest i prywata i żądza posiadania i chciwość. "Zaprawdę powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili" - przecież tu chodzi o to że jesteśmy jedną owczarnią, jednym organizmem. A nie, że wszystko jest Jezusem (i to jeszcze na krzyżu). Więc czyniąc coś komuś, czynisz to sobie. Piszesz "W ten sposob chciala pozyskac, zdobyc Jego Milosc." W tym też jest prywata. Bóg kocha nas bezwarunkowo, więc jak mógłby wymagać konkretnych zachowań, żeby pozyskać jego miłość. Król tak, Bóg nie. Możesz nie czuć miłości, ale to nie znaczy, że Bóg cię nie kocha. Mówisz "chciała pozyskać", no niestety nie ma w tym bezinteresowności. Bezinteresowność polega na tym, że robisz coś bo jest potrzeba zrobienia tego czegoś. Nie rozglądasz się za nagrodą. Czy Jezus robił to co robił, bo poprzez dobre uczynki chciał się swemu Ojcu przypodobać, pozyskać jego miłość. Jak mógłby w nią wątpić. Piszesz "Milosc bezinteresowna, to milosc szukajaca Jezusa (= Milosci, Boga) w drugim czlowieku, poprzez uczynki milosierdzia (milosci)". Czy miłość może szukać miłości? Miłość może być miłością, czyli sobą. Może epatować tylko sobą. Każde jej uczynki są miłosierne. Miłość może byc także obdarowana miłością. Czy woda, może znaleźć wodę? Matka Teresa chciała dowodu, że jest oblubienicą Jezusa. Dowodu na to od samego Jezusa.
A jakby nie było pieniądza, to też byłaby niemożliwa miłość bezwarunkowa?
Wiera Lion na rok 2016 Sławna kazachstańska jasnowidzka powtarza, że przyszłość jest zmienna, dlatego przepowiednie na długie okresy są trudne i niepewne. Twierdzi, że mówi tylko o tych wydarzeniach, które są już postanowione, i na które nic nie może wpłynąć. Wypada jej wierzyć, jako że sprawdzalność tego, co przepowiada, jest bardzo wysoka. (...) Kazachstańska Wanga używa często określenia „wielkie przejście”. Nazywa tak okres, w którym dojdzie do transformacji społeczeństwa. Wynikiem tego będzie powstanie społeczeństwa sprawiedliwego i wysoce etycznego. No cóż, perspektywy wyglądają obiecująco. Niech rok 2016 stanie się początkiem pozytywnych zmian."
helen Piszesz "(...) To juz nie bedzie milosc w popularnym ludzkim rozumieniu (seks, itd.). To bedzie milosc 100%BEZINTERESOWNA (milosierna). Przykladem Zlotej Milosci bylo to, co czynila Matka Teresa. Tak, czynila a nie robila; Ona czynila milosc. "
Słowa Matki Teresy: http://www.tajemnicamilosci.pl/kaplani-i-siostry-zakonne/matka-teresa-z-kalkuty-prawdziwe-oblicze-jej-wiary.html Z tego linku, jak i z książki "Matka Teresa Pójdź, bądź moim światłem" nie wynika że Matka Teresa nosiła w sobie miłość. Wynika, że nie chciała epatować swoją pustką, ciemnością i cierpieniem wewnętrznym. Ta miłość i uśmiech to była maska. Wycytowane "Cierpienie, ból, porażka - to nic innego, jak pocałunek Jezusa; znak, że tak bardzo zbliżyłaś się do Jezusa na Krzyżu, że może Cię pocałować. Rodzice na pewno cię całowali, dając przez to prawdziwy znak miłości. Skoro jestem oblubienicą ukrzyżowanego Jezusa, to on musi mnie całować. Oczywiście gwoździe będą mnie ranić. Jeśli zbliżę się do korony cierniowej to ona mnie zrani". "Niech się Ojciec modli, żebym kochała Boga miłością, jaką nikt Go nigdy wcześniej nie kochał. – Co za głupie pragnienie". Nie widzę w tym nic zdrowego. Pycha by się nawet znalazła. Matka Teresa zawsze podkreślała, że najważniejszym powodem powstania Zgromadzenia Misjonarek Miłości, było zaspokajanie pragnienia Jezusa. Zobaczyła Go w ubogim, jadąc na rekolekcje. Wtedy właśnie usłyszała w duszy Jego wołanie z Kalwarii: „Pragnę” [J 19,28]. Czyli, że wszystko co robiła, robiła dla Jezusa, czuła się jego oblubienicą. Traktowała go jako człowieka do kochania. A wiemy przecież, że to nauki Jezusa są sednem, a nie zespalanie się z nim w jego cierpieniu na krzyżu. Jej miłość nie była bezinteresowna. Myślała, że w ten sposób Jezus obdarzy ja miłością, jak jeszcze nikogo. Kiedy i ona go tak pokocha. Jej pomoc ubogim nie wynikała z tego, że była im potrzebna pomoc, tylko z powodu Jezusa. Jej postępowanie było ofiarą dla Jezusa. Było w niej ogromne pragnienie Boga. Chyba nigdy tego pragnienia nie zaspokoiła. Może dlatego, że w każdym ubogim chciała widzieć, widziała Jezusa. Zamiast po prostu tego którego miała przed oczami. Powinna mieć konkluzje, że tak nie powinien wyglądać świat, że trzeba próbować pomagać opuszczonym. A jej miłość była interesowna, myślała, że w ten sposób otrzyma od Jezusa miłość, że się z nim połączy, że zostanie nagrodzona. Dodam jeszcze, że ponoć Ojciec Pio od dzieciństwa się biczował. Odmiennie widzę postać Św Franciszka. Jak dla mnie on zaczął żyć jak najbiedniejsi ludzie na świecie, żeby pokazać innym w jakim punkcie jesteśmy. A jesteśmy zawsze w punkcie najsłabszego ogniwa, a nie najmocniejszego. Odnosząc to do dzisiejszych czasów. Głową może być stworzenie urządzenia, które za pomocą myśli uruchamia rękę sparaliżowanego. A stopą będzie umierające dziecko w Afryce. To jeden organizm. Trzeba dbać o cały. Inaczej zakorkowanie.
Jahabharata, myślę że do tego co napisałeś subtelnie nawiązuje ten film. https://www.youtube.com/watch?v=2fPoRQerIpQ Piękny film i piękna umiejętność. Mam nadzieję, że nastanie dzień, kiedy wszystkie gatunki będą umiały się ze sobą tak komunikować. To dopiero będzie odlot!
Panie Tadeuszu, ten człowiek, który jako jedyny jest obudzony, to on jest obudzony bo... I co w związku z tym dla niego, a co dla nas. I czy skoro jeden człowiek tego dokonał/dostąpił, to czy innych obudzenie nadal jest potrzebne, czy wystarczył ten jeden przelot (nawiązując do obrazu Horowitza przedstawiającego stary wszechświat).
luizakatttia Na blogu napisałaś " Miałam bardzo wyraźne i jasne przeświadczenie, że WŁAŚNIE TO ODCZUWANIE, ta silna energia rozświetlająca i powiększająca mnie OD WEWNĄTRZ, jaką czułam do Niego i jaka zaistniała między nami – TO JEST NAJCENNIEJSZE I NAJWAŻNIEJSZE. To UCZUCIE przyćmiewa wszystko co dzieje się dookoła. Wszelkie ograniczenia i niedogodności tego doczesnego, materialnego, matriksowego świata przestają mieć znaczenie, znikają. Ważne jest TO UCZUCIE – ENERGIA Z SERCA DOSERCA."
Owszem to uczucie jest najważniejsze, ale jak często doświadczasz tego stanu? A dlaczego tak rzadko? Nie wiem jak Ty, ale większość na pewno rzadko. Dlatego tak rzadko, bo rzeczywistość mamy do bani. Więc niedogodności marixowego świata NIE MOGĄ PRZESTAĆ MIEĆ ZNACZENIA, bo to one są sprawcami, że tak rzadko. Więc takie myślenie jakie proponujesz, chce z nas zrobić pasywnych w myśleniu o zmianie rzeczywistości na wzorcową dla człowieka. Byśmy czekali na rzadkie chwile złotych uniesień. I potem w ciężkim matrixe je sobie odtwarzali, ale dalej byli grzecznymi niewolnikami nieludzkich systemów. Te systemy są ustanowione przez człowieka (nie przez Boga). I przez człowieka muszą być zmienione. Inaczej nie będziemy permanentnie szczęśliwi. Bo w nich nawet bogacze nie są szczęśliwi.
Nie wiem czy z erą ryb ma związek symbol tej ryby chrześcijańskiej, co to na samochodach (między innymi) sobie niektórzy naklejają. Ta ryba chrześcijańska to położony kir (kir mir wir).
Mi ta nowa gra we trójkę nie pachnie rajem. I ten miły pilnujący, żeby były wykorzystane wszystkie korzyści z każdej sytuacji. No zupełnie jakby nas dalej znowu traktowano jak zwierzątka w laboratorium, tylko pod inną nazwą gry. Bo już nie matrix będzie nami sterował, tylko sam Bóg. Tym razem dla naszego dobra. Skoro szczęście będzie teraz normalnością, to po co wyciskać korzyści z każdej sytuacji co do kropli? To dalej pachnie fabryką, wyzyskiem, ubezwłasnowolnieniem. Brakuje w tym rozwiązaniu przestrzeni. Nie ma w tym subtelności, miłości. Dlaczego nie możemy po prostu być sobą, tymi stworzonym przez Boga. Przecież to wystarczy, gdy każdy będzie miał dobre intencje. Czy w końcu dadzą nam po prostu pożyć. Wtedy dopiero korzyści byłyby jak najsmaczniejsze owoce. A nie znowu jakieś kalkulowanie przy nowo zastawionym stole. "Spróbuj tego; tego jeszcze nie jadłeś; tego nie, bo nie dla ciebie; to dopiero za pół roku będzie dla ciebie dojrzałe". I wydawanie poleceń: Zachowaj się tak. Bo jak tak się zachowasz, to ona odpowie ci tak, i wtedy..." Albo "Pojedź tu, idź tam, zrób to". Czy sama trójnia zasad: prawda, spójność, ważność tego co się tworzy nie wystarczy? Po co ten nadzór i w sumie wybieranie za nas. Bo jeżeli coś jest dla mnie korzystne, a ja mimo to nie będę chciała tego doświadczyć to i tak będę musiała. Z tej nowej gry tak wynika. Coś tu się nie zgadza. Prawdziwy stwórca gdy stwarza swoje dzieło i wypuszcza je na świat, to pozwala mu dalej żyć swoim życiem. Bo to go właśnie ciekawi. Jakikolwiek sznurek, czy smycz mu nie w głowie, nawet ze złota.
"Niech się Ojciec modli, żebym kochała Boga miłością, jaką nikt Go nigdy wcześniej nie kochał." - w tym jest i prywata i żądza posiadania i chciwość.
"Zaprawdę powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili" - przecież tu chodzi o to że jesteśmy jedną owczarnią, jednym organizmem. A nie, że wszystko jest Jezusem (i to jeszcze na krzyżu). Więc czyniąc coś komuś, czynisz to sobie.
Piszesz "W ten sposob chciala pozyskac, zdobyc Jego Milosc." W tym też jest prywata.
Bóg kocha nas bezwarunkowo, więc jak mógłby wymagać konkretnych zachowań, żeby pozyskać jego miłość. Król tak, Bóg nie. Możesz nie czuć miłości, ale to nie znaczy, że Bóg cię nie kocha. Mówisz "chciała pozyskać", no niestety nie ma w tym bezinteresowności. Bezinteresowność polega na tym, że robisz coś bo jest potrzeba zrobienia tego czegoś. Nie rozglądasz się za nagrodą. Czy Jezus robił to co robił, bo poprzez dobre uczynki chciał się swemu Ojcu przypodobać, pozyskać jego miłość. Jak mógłby w nią wątpić.
Piszesz "Milosc bezinteresowna, to milosc szukajaca Jezusa (= Milosci, Boga) w drugim czlowieku, poprzez uczynki milosierdzia (milosci)". Czy miłość może szukać miłości? Miłość może być miłością, czyli sobą. Może epatować tylko sobą. Każde jej uczynki są miłosierne. Miłość może byc także obdarowana miłością. Czy woda, może znaleźć wodę? Matka Teresa chciała dowodu, że jest oblubienicą Jezusa. Dowodu na to od samego Jezusa.
Wiera Lion na rok 2016
Sławna kazachstańska jasnowidzka powtarza, że przyszłość jest zmienna, dlatego przepowiednie na długie okresy są trudne i niepewne. Twierdzi, że mówi tylko o tych wydarzeniach, które są już postanowione, i na które nic nie może wpłynąć. Wypada jej wierzyć, jako że sprawdzalność tego, co przepowiada, jest bardzo wysoka. (...) Kazachstańska Wanga używa często określenia „wielkie przejście”. Nazywa tak okres, w którym dojdzie do transformacji społeczeństwa. Wynikiem tego będzie powstanie społeczeństwa sprawiedliwego i wysoce etycznego. No cóż, perspektywy wyglądają obiecująco. Niech rok 2016 stanie się początkiem pozytywnych zmian."
I tego nam trzeba najbardziej.
Piszesz "(...) To juz nie bedzie milosc w popularnym ludzkim rozumieniu (seks, itd.). To bedzie milosc 100%BEZINTERESOWNA (milosierna). Przykladem Zlotej Milosci bylo to, co czynila Matka Teresa. Tak, czynila a nie robila; Ona czynila milosc. "
Słowa Matki Teresy: http://www.tajemnicamilosci.pl/kaplani-i-siostry-zakonne/matka-teresa-z-kalkuty-prawdziwe-oblicze-jej-wiary.html
Z tego linku, jak i z książki "Matka Teresa Pójdź, bądź moim światłem" nie wynika że Matka Teresa nosiła w sobie miłość. Wynika, że nie chciała epatować swoją pustką, ciemnością i cierpieniem wewnętrznym. Ta miłość i uśmiech to była maska.
Wycytowane
"Cierpienie, ból, porażka - to nic innego, jak pocałunek Jezusa; znak, że tak bardzo zbliżyłaś się do Jezusa na Krzyżu, że może Cię pocałować. Rodzice na pewno cię całowali, dając przez to prawdziwy znak miłości. Skoro jestem oblubienicą ukrzyżowanego Jezusa, to on musi mnie całować. Oczywiście gwoździe będą mnie ranić. Jeśli zbliżę się do korony cierniowej to ona mnie zrani".
"Niech się Ojciec modli, żebym kochała Boga miłością, jaką nikt Go nigdy wcześniej nie kochał. – Co za głupie pragnienie".
Nie widzę w tym nic zdrowego. Pycha by się nawet znalazła.
Matka Teresa zawsze podkreślała, że najważniejszym powodem powstania Zgromadzenia Misjonarek Miłości, było zaspokajanie pragnienia Jezusa. Zobaczyła Go w ubogim, jadąc na rekolekcje. Wtedy właśnie usłyszała w duszy Jego wołanie z Kalwarii: „Pragnę” [J 19,28].
Czyli, że wszystko co robiła, robiła dla Jezusa, czuła się jego oblubienicą. Traktowała go jako człowieka do kochania. A wiemy przecież, że to nauki Jezusa są sednem, a nie zespalanie się z nim w jego cierpieniu na krzyżu.
Jej miłość nie była bezinteresowna. Myślała, że w ten sposób Jezus obdarzy ja miłością, jak jeszcze nikogo. Kiedy i ona go tak pokocha.
Jej pomoc ubogim nie wynikała z tego, że była im potrzebna pomoc, tylko z powodu Jezusa. Jej postępowanie było ofiarą dla Jezusa.
Było w niej ogromne pragnienie Boga. Chyba nigdy tego pragnienia nie zaspokoiła. Może dlatego, że w każdym ubogim chciała widzieć, widziała Jezusa. Zamiast po prostu tego którego miała przed oczami.
Powinna mieć konkluzje, że tak nie powinien wyglądać świat, że trzeba próbować pomagać opuszczonym. A jej miłość była interesowna, myślała, że w ten sposób otrzyma od Jezusa miłość, że się z nim połączy, że zostanie nagrodzona.
Dodam jeszcze, że ponoć Ojciec Pio od dzieciństwa się biczował.
Odmiennie widzę postać Św Franciszka. Jak dla mnie on zaczął żyć jak najbiedniejsi ludzie na świecie, żeby pokazać innym w jakim punkcie jesteśmy. A jesteśmy zawsze w punkcie najsłabszego ogniwa, a nie najmocniejszego. Odnosząc to do dzisiejszych czasów. Głową może być stworzenie urządzenia, które za pomocą myśli uruchamia rękę sparaliżowanego. A stopą będzie umierające dziecko w Afryce. To jeden organizm. Trzeba dbać o cały. Inaczej zakorkowanie.
Piękny film i piękna umiejętność. Mam nadzieję, że nastanie dzień, kiedy wszystkie gatunki będą umiały się ze sobą tak komunikować. To dopiero będzie odlot!
Na blogu napisałaś " Miałam bardzo wyraźne i jasne przeświadczenie, że WŁAŚNIE TO ODCZUWANIE, ta silna energia rozświetlająca i powiększająca mnie OD WEWNĄTRZ, jaką czułam do Niego i jaka zaistniała między nami – TO JEST NAJCENNIEJSZE I NAJWAŻNIEJSZE. To UCZUCIE przyćmiewa wszystko co dzieje się dookoła. Wszelkie ograniczenia i niedogodności tego doczesnego, materialnego, matriksowego świata przestają mieć znaczenie, znikają.
Ważne jest TO UCZUCIE – ENERGIA Z SERCA DOSERCA."
Owszem to uczucie jest najważniejsze, ale jak często doświadczasz tego stanu? A dlaczego tak rzadko? Nie wiem jak Ty, ale większość na pewno rzadko. Dlatego tak rzadko, bo rzeczywistość mamy do bani. Więc niedogodności marixowego świata NIE MOGĄ PRZESTAĆ MIEĆ ZNACZENIA, bo to one są sprawcami, że tak rzadko. Więc takie myślenie jakie proponujesz, chce z nas zrobić pasywnych w myśleniu o zmianie rzeczywistości na wzorcową dla człowieka. Byśmy czekali na rzadkie chwile złotych uniesień. I potem w ciężkim matrixe je sobie odtwarzali, ale dalej byli grzecznymi niewolnikami nieludzkich systemów. Te systemy są ustanowione przez człowieka (nie przez Boga). I przez człowieka muszą być zmienione. Inaczej nie będziemy permanentnie szczęśliwi. Bo w nich nawet bogacze nie są szczęśliwi.