Porzeczka
Dla mnie "pewność" już umarła. Polecam wszczepianie w nasz odbiór "nie wiem". Nawet jak czujesz coś na 100%, to jest to tylko odczuwanie czegoś na 100%, a nie pewność. "Nie wiem" to jeden ze sposobów wyjścia poza granice własnej bańki.

Polecam z tej książki szczególnie rozdział 2 i 8. Ostatnio wróciłam do niej. I te rozdziały przydały mi się właśnie teraz.
http://chomikuj.pl/marcin30685376/Pot*c4*99ga+Tera*c5*baniejszo*c5*9bci+-+czyt.+Andrzej+Ferenc+Audiobook+mp3
Porzeczka
Xenna
No właśnie nie jest potrzebne. Bo możesz sobie tylko posnuć takie bądź inne założenia co do nich. A snując o tych bogach dorzucasz drwa do ognisk przy których się grzeją. A im o to chodzi.
Porzeczka
Odnośnie materializmu. Jadę sobie autobusem do którego wsiada chłopak z kolegą. Przypuszczam, że biegli do autobusu i jednemu z nich wypadł telefon i się zepsuł. Strasznie przeklinał, że to się stało. Chociaż mówił też, że i tak miał kupić nowy, ale nie teraz. Przypuszczam, że to on chciał być tym który wybierze czas kiedy to się stanie :). Mówił, że musi usiąść, bo tak mu z nerwów niedobrze. I, że zaraz z tych nerwów chyba wyrzyga. I, że musi zjeść coś słodkiego z tych nerwów."
A cała ta jego akcja z powodu pieniędzy przecież. Zawładnęły nim.
Ja też miałam drobną akcję pieniężną. Wybierałam sobie cukierki na wagę. Myślałam, że wszystkie są w tej samej cenie. Zauważyłam, że jeden rodzaj, który miałam już w torebce był po wyższej cenie. Mogłabym to zostawić i pewnie ważąca by tego nie wyłapała. Ale naszła mnie myśli: Co? Z powodu pieniądza mam oszukać? I teraz przy kupowaniu czegoś dla siebie czy kogoś sprawdzam, czy nie włada mną pieniądz.
Podobną analogię można wyłapać w czasie, jak się jest kierowcą.
Porzeczka
Bóg był kiedyś Ojcem, potem Ojcem Matką, a teraz jest Matką. Pan powiedział kiedyś, że ZAWSZE rodzimy się albo kobietami albo mężczyznami. Skoro jesteśmy Nim, to nie rozumiem tej blokady na doświadczanie powłok cielesnych wyłącznie męskich lub żeńskich. To nas zubaża. Mówił Pan również, że jest w nas i męskość i żeńskość. Więc jak się czuje w nas męskość, która zawsze rodzi się w powłoce cielesnej żeńskiej? Druga sprawa, skoro świadomości wybierają sobie dusze, to rozumiem, że świadomość, która zawsze rodziła się kobietą, nie może wybrać sobie duszy, która była kiedyś w powłoce cielesnej męskiej.
Porzeczka
Idąc tropem Ewy - po co mam WIERZYĆ, że jestem Nim i wszystko jest Nim. Czemu ta wiara miałaby służyć, panie Tadeuszu? Co bez niej jest niemożliwe i dlaczego? Przecież, to tak jakby powiedzieć, że wierzę, że widzę szklankę, którą widzę. Wiara, czy pewność, to strefa myśli i odczuć, nic poza tym. Bo np. wieczorem mam odczucie, że zrobienie czegoś tam jest dobrym pomysłem, a rano już czuję odwrotnie. I to nie musi być wcale poprzedzone procesem myślowym. Po prostu jest widoczne takie, a nie inne odczucie. Nie idźmy za tym, co się w nas pojawia, jeśli tego nie chcemy. Bo to jest jedynie "pojawienie się", które chce, żebyśmy uznali je za prawdę.
Porzeczka
Karen
Dzięki. Teraz zrozumiałam. Uczymy się na doświadczeniach.
Porzeczka
Odnośnie wizji ze skocznią, na szczycie których były przybytki religijne (szok!). I tego, co powiedziała Matka, że jest dopiero jeden przebudzony, "ponieważ we mnie nie wierzycie, nie wierzycie, że jesteście mną".
Religie bazują na wierze (to jest ich pokarm). Sama treść jest mniej ważna, bo treści są różne, bo zawsze można zmienić je na inne. Religiom zależy, żebyśmy WIERZYLI, czyli opierali się na założeniach, a nie doświadczeniach. I Pana Matka wychodzi na to, że chce od nas tego samego. Nie chce się z nami doświadczaniem że jesteśmy NIĄ podzielić, tylko "karze" nam w to wierzyć. Dla mnie to jest absurd. Sam Pan powiedział, że odczuwanie wykraczające poza zmysły narzędzi jest dane, jest łaską. Więc to, że nie widzimy, że jesteśmy Matką, wynika z tego, że Ona nie daje nam tego zobaczyć. Jeżeli Matka chce, żeby ktoś widział kolory, to daje mu oczy.
Oznaczać to też może, że ten który prosi o wiarę, wcale nie ma takich mocy, żeby móc nam dać tego doświadczyć. Chce nas doić.
Pytanie: Czy w wyższych wymiarach jest to dla nas oczywiste, że jesteśmy Nią? Czy również jest to kwestia konieczności uwierzenia w to?
Znowu muszę powiedzieć ostrzej. Nigdy nie uznam za Boga kogoś, kto karze nam w coś wierzyć. Prawdziwy Bóg dzieli się tym "coś". Mówi "skosztuj, spróbuj".
Nie mam pojęcia czym jest Bóg. I każdy komu się wydaje, że wie, powinien sprawdzić na czym ta jego wiedza jest oparta. Bo raczej na założeniach własnych bądź cudzych. W ogóle wydaje mi się, to poszukiwanie Boga, próba odpowiedzi kim jest, jest zbytecznym zawracaniem sobie głowy, bo gdybyśmy mieli to wiedzieć, to byśmy wiedzieli. Więc ja się z tego wykręcam. Nawet z tego, że Bóg jest. Nie zamierzam zakładać absolutnie niczego.
Polecam filmik: https://www.youtube.com/watch?v=DKI5nS8tqmI
Ja po nim zaczęłam stopować w sobie negatywy oceniające mnie, czy rzeczywistość. Nie, że jestem nią zachwycona. Ale kiedy to robię to energia nie ucieka w tym bezużytecznym kierunku, więc pojawia się takie poczucie, że tej energii jest więcej. Choć to nie prawda, ona po prostu nie wylewa się z baku.

Pan Owsianko, wierzy chyba najbardziej na świecie , że jest Matką, więc wychodzi na to, że to on jest tym... Dlaczego mnie to nie dziwi. Pomidor.
Porzeczka
Co do uczenia się na błędach. Dla mnie to stwierdzenie jest równoznaczne z wnoszeniem korekt do naszych działań. Odnosząc się do przykładu z wbijanym pinem od końca (pomidor). Gdyby sytuacja z błędnym pinem powtórzyła się jeszcze raz pewnie pomyślałaby Pani, że może znowu wbijam od końca i sprawdziłaby to. No, ale mogłoby się również okazać, że ma Pani w ręku nie swój telefon.
Innym przykładem może być pieczenie makowca. Wyszedł mi taki, że nie można go pokroić, bo się rozwala. Wtedy np. wprowadzam do internetu "rozwalający się makowiec" i dostaję odpowiedź "użyj do masy makowej samych białek, 4 lub 5". I wtedy jeżeli zależy mi , żeby makowiec mi się nie rozwalał, DOKONUJĘ KOREKTY SWOICH DZIAŁAŃ.
Porzeczka
Z racji tego, że zazwyczaj nie udaje się w wieczorynce zawrzeć odpowiedzi na wszystkie nasze pytania, czy też komentarzy do naszych komentarzy mam propozycję.
Wieczorynka mogłaby się zaczynać zawsze od jakiegoś najnowszego komunikatu. Nie musi być jeden. Potem Justynka wyławiałaby z tego co pod wieczorynkami pytania dotyczące nie poruszanych jeszcze zagadnień, a przynajmniej nie wałkowanych już wielokrotnie. A na koniec (ile starczy czasu) wałkowanie zagadnień nie schodzących z afisza.
Porzeczka
Niepojętym jest dla mnie jak można uznać to, że ktoś nie chce być niewolnikiem, i nie chce żeby cokolwiek było czyimś niewolnikiem za zatrzymanie się w rozwoju.
Panie Tadeuszu wklejam jeszcze raz wyżej zamieszczone linki o szkole działającej na pięknych zasadach. Wydaje mi się, że Pan nie dopuszcza do siebie możliwości, że stwarzając taką rzeczywistość możliwy jest rozwój.
http://www.bryk.pl/wypracowania/pozosta%C5%82e/pedagogika/23891-koncepcja_pedagogiczna_a_s_neilla_szko%C5%82a_w_summerhill.html
https://pl.wikipedia.org/wiki/Szko%C5%82a_Summerhill