nikt
Nie wiem... Dla mnie gęstości to wymiary, które "mierzy" się częstotliwością, a składają się one z poziomów. No ale to nie jest moja wiedza z jakiś wglądów czy przekazów, tylko tak sobie wykoncypowałam z tego co czytam i słyszę. Możliwe, że coś pokręciłam. :-]
nikt
Inni to przedstawiają tak, że poziomy są częścią wymiaru, tzn. wymiar składa się z iluś poziomów. Ale też jestem ciekawa co na to Pan Tadeusz.
nikt
Termin światłość mogę jeszcze (ewentualnie) rozpatrywać pod kątem świadomości (oświecenia) w sensie, że ktoś jest światły.
nikt
Ja światłość rozumiem jednoznacznie - od światła (światło, światłość). I tak je rozumie fizyka: https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Awiat%C5%82o%C5%9B%C4%87
Wiem, że wikipedia to marne źródło wiedzy, ale w tym przypadku ja się z nim zgadzam.
nikt
"i wtedy Bóg rzekł: Niech się stanie światłość" - świadczy raczej o rozbłysku, a nie o wybuchu... - a o tym właśnie mówił Pan Tadeusz.
nikt
"Wydaje się, że w praktykach duchowych stosowanych w starożytnych szkołach misteryjnych Egiptu i Grecji wykorzystywano wiele wibracyjnych instrumentów by zestroić ludzkie DNA ze Źródłem. Dzięki temu DNA rozbrzmiewało, śpiewało lub wibrowało z tonem „Ge” – częstotliwością Galaktycznego Centrum. To zestrojenie aktywowało Świętego Graala lub Śpiew Graala (San Graal or Song Grail-a) – „pieśń miłości we krwi” – tworząc w ten sposób tęczowy most, który synchronizował świadomość osoby wtajemniczonej ze Źródłem. Owa pieśń miłości jednoczyła energetycznie Niebo (Galaktyczne Centrum) z Ziemią (wtajemniczonymi), otwierając ludzkie serca na przepływ krystalizującego „Ge” - zestrojonej krwi przez ich ciała. Z tej perspektywy „Ge-sus” jest Mistrzowską Istotą wysłaną z Tula (Galaktycznego Centrum), aby pomóc ludzkości zestroić jej DNA z częstotliwością „Ge”, by mogła powrócić ona do Źródła." - http://www.swietageometria.info/harmonia-sfer?start=9
Myślę, że o taką pieśń chodzi w "Apokalipsie św. Jana", której będą mogli się nauczyć tylko zbawieni/wybrani.
nikt
"Odkryłem płynący z nich wszystkich nieprzerwany ciąg wiedzy, który sięga w czasie egipskiego wzoru Kwiatu Życia (VI wiek p.n.e.) i jego składników, szczególnie sześcianu Metatrona i Vesica Piscis4, które doskonale pasują do harmonicznego witruwiańskiego modelu. Moją uwagę zwróciło także hebrajskie Drzewo Życia5 z jego muzyczną siatką zgodną z siedmioma punktami hinduskiego układu czakr6. Nawet krzyż gnostyczny (sześcian rozłożony na 3x4 kwadraty) doskonale wpasowuje się w tę siatkę, transformując witruwiańskiego człowieka w swego rodzaju archetypowy krucyfiks. Czy coś takiego mogło być przedchrześcijańskim symbolem krzyża?" - http://www.swietageometria.info/artykuly/159-tamszenie-wiedzy-o-harmonicznoci
nikt
https://tajnearchiwumwatykanskie.wordpress.com/2016/03/23/fiction-crucifixion-ukrzyzowanie-jezusa-nigdy-nie-mialo-miejsca-ponad-tysiac-lat-destrukcyjnego-programowania-slowian/
nikt
"A więc po milionach, milionach, milionach, milionach lat bycia w cyklach, które powoli, powoli, powoli się zmieniają; po milionach lat posiadania w zasadzie tej samej biologii i tego samego mentalnego procesu; po milionach lat ewolucji przyrody, jej procesów życia/śmierci, jej procesu odnawiania się i umierania rok po roku; po eonach czasu, gdy wszystko odbywało się w ramach wzorców czy cyklów, w ramach odnawiania się – ale odnawiania w tym sensie, że stosowane były te same stare energie jedynie nieco zmodyfikowane w zarysach, co przypominało jakby troszkę przycinanie drzewa energii, ale w zasadzie było to tylko odnawianie – stała się rzecz interesująca w drugiej połowie lutego.[...] Nagle osiągnięty zostaje pewien punkt, coś jak stanięcie u progu czegoś na planecie. I odtąd wszystko musi być raczej nowe, aniżeli odnowione."
tekst pochodzi stąd: http://www.shaumbra.pl/przekazy/adamus/Walk%20On/shoud%207.html
Czytam te teksty dopiero jak się pokażą po polsku, więc z ok. miesięcznym opóźnieniem i widzę, ze w moim życiu zachodzą takie same zjawiska jakie są tam później opisywane. Dokładnie wszystkie omawiane tam objawy ja już trochę wcześniej "przechodziłam". Przypadek?
nikt
Mnie zastanawia jeszcze jedno: Pan Tadeusz nie raz twierdził, że jeśli jego przesłania okażą się nieprawdziwe, to wszystko "odszczeka". A co jeśli ktoś tego "odszczekania" nie usłyszy i będzie żył w przekonaniu, że to była prawda? Jak to Jezus nauczał: gdy ślepy prowadzi ślepego - obaj w dół wpadną.
I tu chyba ma zastosowanie ta przypowiastka o kawałku prawdy. Mieć umysł otwarty i nie zamykać się na wszystko, ale też nie przywiązywać się do żadnych "prawd objawionych".
Pozdrawiam.
Wesołych Świąt.