Z tego co ja pamiętam, to Pan Tadeusz mówił, że Bóg jest osobą, a nie, że jest fizyczny. Swedenborg też pisał, że Bóg jest człowiekiem, ale nie fizycznym.
Tekst z artykułu, do którego link zamieściłam powyżej:
„Odkrył” on, że przed wiekami na naszą planetę przylecieli kosmici, którzy wpadli w straszliwe tarapaty, kiedy ich planeta niebezpiecznie się nagrzała (no proszę, globalne ocieplenie nęka nie tylko nas!). Żeby ją ochłodzić i uratować jej mieszkańców trzeba było znaleźć duże złoża złota, przewieźć na ich planetę, a następnie rozpylić ten szlachetny kruszec w atmosferze (durnie, nie wiedzieli, że są tańsze metody, wynalezione przez naszych uczonych – wystarczy trochę aluminium, baru, rtęci i kwasu siarkowego, a będzie OK). Przybysze dziarsko wzięli się do roboty, ale zamiast użyć rozumu woleli użyć mięśni i osobiście machać kilofami. Nic więc dziwnego, że szybko się zmęczyli. Kiedy opadli z sił zaczęli kombinować, ale musieli mieć poważne problemy z pomyślunkiem, bo zamiast zbudować z ziemskich metali potężne maszyny (durnie, dlaczego nie zbudowaliście tych cholernych maszyn, przecież byliście tak zaawansowani w rozwoju, że potrafiliście budować rakiety kosmiczne?) woleli stworzyć potężnie umięśnionego i bezrozumnego robotnika. Złapali więc jakiegoś małpoluda, który przechodził w pobliżu i „poprawili” mu DNA w taki sposób, żeby można mu było wytłumaczyć, że ten oto kilof należy wbić w tę oto ścianę i tak aż do skutku, aż uzbiera się kupka złota.
Xenna, podałaś linki do tabliczek sumeryjskich, a ja pytałam o tabliczki z książki Sitchina. Pod tymi linkami zdjęcia są czarno-białe, więc nie widać czy to lapis-lazuli czy glina. Obstawiałabym to drugie. Poza tym tekst pisany jest ciągiem, a nie w kolumnach. Nie będę więcej wypowiadać się w tym temacie, bo w zasadzie nie interesują mnie bogowie, tylko Bóg - tak jak wyżej napisała Jadwiga - ten duchowy. W książce Sitchina określony chyba jako Absu - kojarzy mi się z Absolutem. Moim zdaniem książki Sitchina nie mają nic wspólnego z nauką, to raczej SF na podstawie naukowej, ale jednak Fiction.
W książce te tabliczki są opisane jako błękitne jak niebo ( z lapis lazuli) , na których tekst jest pisany w dwóch kolumnach na obu stronach. Gdyby Sitchin je badał to chyba pokazałby zdjęcie choć jednej, dla uwiarygodnienia swoich prac, prawda? Ja nie znalazłam nigdzie zdjęć takich tabliczek. Są zdjęcia tylko glinianych, na tórych tekst jest pisany jednym ciągiem, a nie w kolumnach. Może podasz linka chociaż do jednego.
Napisałaś, że nie interesują Cię czyjeś opinie... więc rozumiem, że również moje - dlatego napisałam "bez komentarza". Ktoś kto ma otwarty umysł... ale o tym właśnie jest w tym artykule - nie będę go powtarzać. Kto będzie chciał przeczytać, to przeczyta. Nie mam zamiaru nikogo do niczego przekonywać.
Tu spojrzenie na teorię Sitchina trochę z innej strony https://astromaria.wordpress.com/2012/01/12/jesli-wierzysz-w-objawienia-zecharii-sitchina-to-musisz-miec-inteligencje-lulu-amelu/
Z tego co ja pamiętam, to Pan Tadeusz mówił, że Bóg jest osobą, a nie, że jest fizyczny. Swedenborg też pisał, że Bóg jest człowiekiem, ale nie fizycznym.
„Odkrył” on, że przed wiekami na naszą planetę przylecieli kosmici, którzy wpadli w straszliwe tarapaty, kiedy ich planeta niebezpiecznie się nagrzała (no proszę, globalne ocieplenie nęka nie tylko nas!). Żeby ją ochłodzić i uratować jej mieszkańców trzeba było znaleźć duże złoża złota, przewieźć na ich planetę, a następnie rozpylić ten szlachetny kruszec w atmosferze (durnie, nie wiedzieli, że są tańsze metody, wynalezione przez naszych uczonych – wystarczy trochę aluminium, baru, rtęci i kwasu siarkowego, a będzie OK). Przybysze dziarsko wzięli się do roboty, ale zamiast użyć rozumu woleli użyć mięśni i osobiście machać kilofami. Nic więc dziwnego, że szybko się zmęczyli. Kiedy opadli z sił zaczęli kombinować, ale musieli mieć poważne problemy z pomyślunkiem, bo zamiast zbudować z ziemskich metali potężne maszyny (durnie, dlaczego nie zbudowaliście tych cholernych maszyn, przecież byliście tak zaawansowani w rozwoju, że potrafiliście budować rakiety kosmiczne?) woleli stworzyć potężnie umięśnionego i bezrozumnego robotnika. Złapali więc jakiegoś małpoluda, który przechodził w pobliżu i „poprawili” mu DNA w taki sposób, żeby można mu było wytłumaczyć, że ten oto kilof należy wbić w tę oto ścianę i tak aż do skutku, aż uzbiera się kupka złota.
Pod tymi linkami zdjęcia są czarno-białe, więc nie widać czy to lapis-lazuli czy glina. Obstawiałabym to drugie. Poza tym tekst pisany jest ciągiem, a nie w kolumnach.
Nie będę więcej wypowiadać się w tym temacie, bo w zasadzie nie interesują mnie bogowie, tylko Bóg - tak jak wyżej napisała Jadwiga - ten duchowy. W książce Sitchina określony chyba jako Absu - kojarzy mi się z Absolutem.
Moim zdaniem książki Sitchina nie mają nic wspólnego z nauką, to raczej SF na podstawie naukowej, ale jednak Fiction.
W książce te tabliczki są opisane jako błękitne jak niebo ( z lapis lazuli) , na których tekst jest pisany w dwóch kolumnach na obu stronach. Gdyby Sitchin je badał to chyba pokazałby zdjęcie choć jednej, dla uwiarygodnienia swoich prac, prawda? Ja nie znalazłam nigdzie zdjęć takich tabliczek. Są zdjęcia tylko glinianych, na tórych tekst jest pisany jednym ciągiem, a nie w kolumnach. Może podasz linka chociaż do jednego.
a jaką masz pewność, że te tabliczki są autentyczne?
Artykuł do którego podałam linka daje trochę do myślenia. Może jednak warto przeczytać?
Napisałaś, że nie interesują Cię czyjeś opinie... więc rozumiem, że również moje - dlatego napisałam "bez komentarza".
Ktoś kto ma otwarty umysł... ale o tym właśnie jest w tym artykule - nie będę go powtarzać. Kto będzie chciał przeczytać, to przeczyta. Nie mam zamiaru nikogo do niczego przekonywać.
bez komentarza...
a przeczytałaś cały artykuł???
https://astromaria.wordpress.com/2012/01/12/jesli-wierzysz-w-objawienia-zecharii-sitchina-to-musisz-miec-inteligencje-lulu-amelu/