Chyba zrozumiałam dlaczego pan Tadeusz twierdzi, że nie można uczyć się na błędach. Dotychczas rozumowałam tak jak Porzeczka, że jeśli popełniam błąd, to następnym razem staram się skorygować moje działanie, by ten błąd wyeliminować. Ale... I tutaj jest nawet dobry przykład z tym makowcem. W tym rzecz, że w tym przypadku nie uczymy się na błędach, ale na DOŚWIADCZENIU innych. Skorygowanie błędu jest możliwe tylko wtedy, kiedy istnieje inne poprawne doświadczenie dotyczące tej samej sprawy. Ktoś wie, że należy dodać same białka, żeby makowiec się rozwalał. Jeśli nikt nie zamieściłby nigdzie poprawnego rozwiązania, korekta nie byłaby możliwa. No chyba, że ktoś doznałby olśnienia, że nie należy dodawać żółtek, żeby makowiec się udał. Ale wtedy to już nie jest błąd. Nie wiem czy jasno się wyraziłam.
Myślę jeszcze, że matrix przeniknął również do mediów alternatywnych. Te całe straszenia szczepionkami, reptilinanami, mind control, to nic innego, jak próba wyciągnięcia z nas emocji.
Co do tego dojenia z nas energii... Właśnie o tym traktuje większość nauk różnych mistrzów duchowych. Dojona jest energia z tych, którzy dają się doić. Którzy dają się wciągać w negatywne emocje. Po to jest praca nad sobą, medytacja, bycie w teraz, aby nie zasilać systemu swoją energią pochodzącą z niskich emocji. Ktoś kto np. czytając artykuły, słuchając wiadomości daje się sprowokować do złości, nienawiści, lęku, jak również włącza pożądanie na widok np. reklamy - zasila system. To co teraz się dzieje z imigrantami w Europie to celowe działanie systemu, żeby wzbudzić w nas lęk i nienawiść. Matrixowi najwyraźniej zaczyna brakować energii, bo wiele ludzi się przebudziło. Są świadomi i nie dają się wciągać w manipulacje. Systemowi zostają niczego nieświadomi ludzie żyjący dogmatami. Dlatego też nie zgadzam się z Panem Owsianko, że tylko jeden człowiek się przebudził.
Te wszystkie manipulacje i fałsz mają jeden cel - wzbudzić w ludziach lęk. Najważniejsze, żeby nie dać się w to wciągnąć. Wiadomo - energia idzie za uwagą. Nie poświęcajmy więc uwagi temu g...
Xenna, które tabliczki Sitchin tłumaczył? Sumeryjskie, czy te które opisuje w książce "Zaginiona księga Enki"? Bo jak widać to nie są te same tabliczki. Jeśli jego książka miała mieć charakter naukowy - o czym chciał wszystkich przekonać - to po co opisuje coś czego nie ma? Ja nie kwestionuję tabliczek sumeryjskich, tylko książki Sitchina.
Xenna gdzie Ty widzisz oszczerstwo w mojej wypowiedzi? Ja tylko stwierdzam fakt, że nie znasz treści które wklejasz. Inaczej nie zadałabyś pytań, które de facto zadałaś. O lapis-lazuli jest na samym początku. Pierwsza część, około 8 minuty. Jeszcze raz napiszę to, co napisałam wyżej. Dla mnie książki Sitchina to SF. Pod względem merytorycznym są tyle warte, co książki Dana Browna. Trochę faktów wplecionych w całą masę fikcji.
Wyżej wkleiłaś linka do audiobooka Sitchina. Wygląda na to, że te linki tylko wklejasz, bez zapoznania się z ich treścią. Właśnie w tym audiobooku jest mowa o lapis-lazuli. Stąd moja dyskusja i stąd mój link do artykułu na blogu Astromarii. Jeśli chce się z kimś dyskutować, to wypadałoby się zapoznać z treścią, którą się przedstawia innym.
Jeśli chodzi o naszą drogę po śmierci ciała, to rozumiem to w ten sposób, że idziemy tam, gdzie pasujemy - w zależności od naszej wibracji, na zasadzie podobieństwa. Po prostu innych poziomów/płaszczyzn/wibracji/gęstości (pogubiłam się już co jest co) nie widzimy, nie odczuwamy, więc nie możemy do nich trafić. Nikt nam niczego nie nakazuje, ale też nie możemy wybrać według własnego widzimisię.
Ja ostatnio mam bardzo dziwne sny. Kilka było właśnie związanych z wolnością. Dziś np. śniło mi się, że byłam na widowni. Trochę przypominała salę w Katowickim Spodku. Kobieta śpiewała piosenkę. Powtarzały się słowa refrenu: To czego nie chcesz, nie obdarzę Cię tym. Po obudzeniu jeszcze przez chwilę pamiętałam melodię. Odniosłam wrażenie, ze te słowa nie dotyczyły tylko mnie, ale wszystkich. Dlatego to piszę.
Nie wiem czy jasno się wyraziłam.
gdzie Ty widzisz oszczerstwo w mojej wypowiedzi? Ja tylko stwierdzam fakt, że nie znasz treści które wklejasz. Inaczej nie zadałabyś pytań, które de facto zadałaś. O lapis-lazuli jest na samym początku. Pierwsza część, około 8 minuty.
Jeszcze raz napiszę to, co napisałam wyżej. Dla mnie książki Sitchina to SF. Pod względem merytorycznym są tyle warte, co książki Dana Browna. Trochę faktów wplecionych w całą masę fikcji.
Wyżej wkleiłaś linka do audiobooka Sitchina. Wygląda na to, że te linki tylko wklejasz, bez zapoznania się z ich treścią. Właśnie w tym audiobooku jest mowa o lapis-lazuli. Stąd moja dyskusja i stąd mój link do artykułu na blogu Astromarii.
Jeśli chce się z kimś dyskutować, to wypadałoby się zapoznać z treścią, którą się przedstawia innym.
Po obudzeniu jeszcze przez chwilę pamiętałam melodię. Odniosłam wrażenie, ze te słowa nie dotyczyły tylko mnie, ale wszystkich. Dlatego to piszę.