Aqua
Porzeczka 2/2 (ost.)
Dlatego swiadome i praktyczne dazenie do Boskosci jest bardzo istotne. To dazenie (podroz) moze tez byc rozumiane, widziane jako pewien ... 'interes' , interes przypodobania sie np. Jezusowi, tak jak np. matka Teresa. Nie wystarczy niestety zglebiac teoretycznie wiedze duchowa, nalezy ja praktycznie wykorzystac ; nie tylko w roznych dyskusjach. Ta wiedza jest jak taki duchowy 'pojazd' na drodze do celu. Ale musi tez byc kompas. Przeciez Jezus jasno powiedzial co mamy robic, jak mamy 'jechac', jakim pociagiem czy autem...zeby dojechac tam gdzie (tez) On jest.
Tak wiec, w/g mnie, woda (o ile nie jest np. szambem) szuka wody i im bardzej jest czysta (np. jak krysztal) tym jest jakosciowo blizsza wodzie wzorcowej. Matka Teresa byla (jest), jak dla mnie, kobieta godna nasladowania, bo pragnela zostac 'zauwazona' przez Jezusa. Wybrala droge milosierdzia (milosci) jako pojaz a Jezusa jako azymut... To swietny interes...ale nie dla kazdego oczywiscie. To zrozumiale.
Aqua
Porzeczka (1/2) cdn.

Pytasz: Czy woda moze znalezc wode? To bardzo dobre pytanie ... bo daje do myslenia.
A moje pytania (pomocnicze) sa takie:
- Czy woda szuka wody? zeby znalezc trzeba szukac.
- Czy nie jest powiedziane ze kto szuka ten znajdzie ?
- Czy milosc szuka milosci ?
- Czy woda wymiesza sie calkowicie z olejem, kwasem, czymkolwiek innym, czym sama nie jest ? (sa przypadki, ze jest to mozliwe, ale jedynie po dodaniu np. emulgatora)

Pojde dalej....
- Czy rzeka plynie (dazy) do morza, czy (moze) morze plynie do (szuka) rzeki ?
Dusza (duchowosc) jest czesto przyrownywana do wody. Czy wiec dusza czlowieka (rzeka) nie szuka (czesto podswiadomie) ujscia w morzu ? Jesli nie, to chyba ta 'rzeka', to jednak nie rzeka lecz jakies jezioro albo bagno (duchowe).

Bog jest jakby Ocean, ktory moze pomiescic w sobie wszystkie morza i rzeki swiata. Jednak nie jest mozliwe zeby On, w swojej wielkosci (calosci) wniknal w nasze indywidualne rzeki i rzeczki albo nawet jeziorka czy bagienka (dusze), sa one na to zbyt male albo zbyt 'zanieczyszczone' roznym (matrixowym?) badziewiem.
Czyz nie wlewa sie mnieszego do wiekszego ? Czy nie rozprasza sie ciemnosci swiatlem ? Czy gdy jest calkiem jasno potrzebna jest latarka? Czy swiatlosc szuka ciemnosci, a moze ciemnosc szuka swiatla?
Dlatego tez nie jestesmy w stanie pojac, ogarnac naszymi ludzkimi zmyslami prawdziwej (rzeczywistej) wielkosci i jasnosci Boga; Jego Wody, Swiatla, Milosci.
Woda moze calkowicie i najlatwiej wymieszac sie (polaczyc) z tym, czym jest sama, z woda. Im bardziej nasza dusza staje sie na podobienstwo Boga, tym lepiej jest w stanie z Nim sie polaczyc i stac sie Boska czastka, jakby rzeka ktora zostaje zaabsorbowana (wchlonieta) przez Boskie Morze a nawet Ocean (MILOSCI).
Milosc najlepiej (najdoskonalej) laczy sie z inna miloscia (a zlo z innym zlem) i staje sie jeszcze wieksza. To proste:
❤ + ❤ = ❤ (w duzym jest to samo co w malym, w/g zasady fraktalnosci)
❤ + @ = ? (czy moze tu byc mowa o jakiejs jednosci czy podobienstwie?)
Czy zlo, jesli sie nie zmieni (przetransformuje), moze polaczyc sie w dobrem ? A moze trzeba tutaj zastosowac jakis (duchowy) emulgator ? jest ich wiele ...jednak tylko jeden jest (najbardziej) skuteczny.



Aqua
EINSTEIN & MILOSC, ciag dalszy (3, ost.)

* Moja refleksja: skoro Bog jest Miloscia a Milosc Bogiem, to zastanowmy sie nad tym, kim my jestesmy i czy (na ile) kochamy Boga. Odpowiedzmy sami sobie -uczciwie- na to pytanie. Moze nawet nie wierzymy w to, ze On istnieje? Skoro pragniemy doznac boskosci (przebywac z Bogiem w Jego tzw. Raju) to nalezaloby w/g mnie ustawic nasz duchowy azymut na Boskosc (Boga-Milosc) i isc wyznaczona przez ten azymut droga. W ten sposob wprowadzilibysmy Milosc w czyn, bo w (duchowej) rzeczywistosci Milosc nie jest rzeczownikiem lecz czasownikiem ... Ten kompas mozna tez nazwac kluczem, ktory otwiera nam drzwi do Boskosci (Edenu).

Z Ewangeli Jana Apostola (z gory przepraszam, jesli kogos tym 'wklejeniem' uraze):
"1 Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie! 2 W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. 3 A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. 4 Znacie drogę, dokąd Ja idę". 5 Odezwał się do Niego Tomasz: "Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?" 6 Odpowiedział mu Jezus: "Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie. 7 Gdybyście Mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście". 8 Rzekł do Niego Filip: "Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy". 9 Odpowiedział mu Jezus: "Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: "Pokaż nam Ojca?" 10 Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. 11 Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie - wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła! 12 Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca. 13 A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. 14 O cokolwiek prosić mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię."

P.s. Panie Tadeuszku, bycie kura i dziobanie po roznych linkach jest bardzo pozyteczne poniewaz kura (o ile nie jest slepa) zawsze znajdzie jakies cenne ziarno...uwazam, ze kazdy ma jakas tam wiedze, ktora nalezy regularnie weryfikowac i nie byc jak tak przyslowiowa krowka, ktora nigdy nie zmienia zdania. Zreszta, kiedys myslano np. ze ziemia jest plaska, lecz zmieniono to zdanie :). Sa jednak jednostki, ktore wola jednak (ze strachu?) pozostac przy wlasnym zdaniu i wierzyc (nawet swiecie) w to, ze ziemia jest plaska.. Einstein mial wiecej pokory... myslal o tym co myslal ze (niby) wie.
pozdrawiam,

dziobiaca tu i tam kura.
Aqua
EINSTEIN & MILOSC, ciag dalszy (2)
Gdy nauczymy się dawać i przyjmować tę uniwersalną energię, moja kochana Lieserl, potwierdzimy, że miłość pokonuje wszystko, jest w stanie wszystko przeniknąć, ponieważ miłość jest kwintesencją życia. Głęboko żałuję, że nie byłem w stanie wyrazić tego, co jest w moim sercu, które cicho bije dla ciebie przez całe moje życie. Być może za późno na przeprosiny, ale ponieważ czas jest rzeczą względną, muszę ci powiedzieć, że kocham cię i dzięki Tobie dotarłem do ostatecznej odpowiedzi! Twój ojciec Albert Eintein."
n.b.: 15 marca (tutaj powyzej) podalam przez pomylke bledny wzor; powinien on byc taki: E= ❤C2

Aqua
EINSTEIN & MILOSC, ciag dalszy (1)
Pod koniec lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, Lieserl, córka sławnego geniusza, przekazała Uniwersytetowi Hebrajskiemu 1400 listów napisanych przez Einsteina z zastrzeżeniem, aby nie publikować ich treści dopóki nie minie 20 lat od jego śmierci. Oto jeden z nich, napisany do Lieserl Einstein. "… Kiedy przedstawiłem teorię względności, bardzo niewielu mnie zrozumiało, a to co teraz wyjawię, aby przekazać ludzkości, również spotka się w świecie z brakiem zrozumienia i uprzedzeniem. Proszę cię, abyś strzegła tych listów tak długo jak to konieczne, przez lata, dekady, aż społeczeństwo będzie na tyle rozwinięte, aby przyjąć to co wyjaśniam poniżej. Istnieje niezwykle potężna siła, dla której, jak dotąd, nauka nie znalazła oficjalnego wytłumaczenia. Owa siła zawiera w sobie i wpływa na wszystkie inne, stoi ponad wszelkimi zjawiskami działającymi we wszechświecie i do tej pory nie została jeszcze przez nas rozpoznana. Tą uniwersalną siłą jest MIŁOŚĆ. Naukowcy, szukając jednolitej teorii wszechświata, zapomnieli o najpotężniejszej, niewidzialnej sile. Miłość jest Światłem, które oświetla tych, którzy ją dają i przyjmują. Miłość jest grawitacją, ponieważ sprawia, że ludzie czują się przyciągani do innych. Miłość jest mocą, ponieważ pomnaża to, co w nas najlepsze i nie pozwala ludzkości zginąć w jej ślepym egoizmie. Miłość rozwija i ujawnia. Dla Miłości żyjemy i umieramy. Miłość jest Bogiem, a Bóg jest Miłością. Ta siła wyjaśnia wszystko i nadaje życiu znaczenie. To czynnik, który zbyt długo ignorowaliśmy, być może dlatego, że boimy się miłości, ponieważ jest jedyną energią we wszechświecie, która nie podlega woli człowieka.Aby uczynić miłość widzialną, dokonałem prostego podstawienia w moim najsłynniejszym równaniu.
>Jeżeli zamiast E=mc2, przyjmiemy, że energia potrzebna do uzdrowienia świata może być otrzymana poprzez miłość pomnożoną przez podniesioną do kwadratu prędkość światła, dojdziemy do wniosku, że miłość jest najbardziej potężną siłą jak istnieje, ponieważ nie ma żadnych ograniczeń<Po tym jak ludzkość poniosła klęskę, chcąc wykorzystać i kontrolować inne siły wszechświata, co obróciło się przeciwko nam, konieczne jest, abyśmy karmili siebie innym rodzajem energii…Jeśli chcemy, aby nasz gatunek przetrwał, jeśli mamy znaleźć sens w życiu, jeśli chcemy ocalić świat i każdą czującą istotę, która go zamieszkuje, miłość jest jedyną odpowiedzią. Może nie jesteśmy jeszcze gotowi, aby stworzyć bombę miłości, wystarczająco potężną, aby całkowicie zniszczyć nienawiść, egoizm i chciwość, które dewastują naszą planetę. Jednak, każdy człowiek nosi w sobie mały, lecz potężny generator miłości, którego energia czeka na uwolnienie.
c.d.n.
Aqua
Porzeczka:
Cieszy mnie, ze tez poruszylas watek o Matce Teresie. Zapoznalam sie z podanym przez Ciebie linkiem.. i z tym, co napisalas, np.:

"Jej pomoc ubogim nie wynikała z tego, że była im potrzebna pomoc, tylko z powodu Jezusa. Jej postępowanie było ofiarą dla Jezusa."

Moja 'definicja' milosci bezinteresowniej (milosiernej) wymaga wiec uscislenia:

Milosc bezinteresowna, to milosc szukajaca Jezusa (= Milosci, Boga) w drugim czlowieku, poprzez uczynki milosierdzia (milosci) - poprzez ludzi- dla Jezusa (i Jego Ojca, ktory Go przyslal).
Milosc milosierna, to milosc do innych (i do Boga), ktora nam konkretnie pokazal Jezus. Ten, kKto poznal zycie Jezusa (takze Jego dziecinstwo) i to co robil, ten wie o czym mowa.. mozna powiedziec, ze Matka Teresa szla droga Jezusa, droga Jego nauki. W ten sposob chciala pozyskac, zdobyc Jego Milosc.

Jak zwykle zreszta, punkt widzenia zalezy od punktu patrzenia..
Pytanie: czy uczynki milosierdzia, wynikajace z milosci do Jezusa i czynione bliznim sa bezinteresowne ? Uwazam, ze ten rodzaj 'INTERESOWNOSCI' wart jest nasladowania, no bo przeciez jakby nie bylo, chodzi tu o NASZE (Twoja, moja, etc.) dusze:

"Wówczas zapytają sprawiedliwi: «Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie? » A Król im odpowie: «Zaprawdę powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili». I Matka Teresa swietnie to zrozumiala.

Skoro Matka Teresa (w/g niektorych) nie byla bezinteresowna, to znaczy ze byla INTERESOWNA.
Synonimy do słowa interesowność:
materializm , wyrachowanie , chciwość , zachłanność , pazerność , prywata , żądza posiadania..

Czy rzeczywiscie mozna te cechy przypisac Matce Teresie ?

https://www.synonimy.pl/synonim/interesowno%C5%9B%C4%87/






Aqua
O kurze, czerwieni, zlotej milosci i Einstein'ie

Zawsze, gdy postanawiam odniesc sie do pana Tadeuszkowej 'dziobiacej i szukajacej kury' (a wspomnial o niej w kontekscie linkow), zaczynam pisac o zupelnie czyms innym. Tak jest i teraz; na pierwszy plan pchaja sie inne, moze istotniejsze, tematy. Wczorajszy wpis zakonczylam slowem MILOSC. Dzisiaj doszlam do nastepnego wniosku, a mianowicie do tego, ze to slowo jest KLUCZOWE. A slowo 'kluczowe' nie jest bynajmniej przypadkowe... Chodzi tu rzeczywiscie o KLUCZ ale taki, ktory otwiera cos zupelnie nowego. U mnie ten klucz (doslownie) pojawia sie coraz regularniej, gdzies tak od roku. Pan Tadeuszek wspomnial np. ze czerwien jest budulcem materii.. A ja dodam, ze (jak wiadomo)jest to takze kolor milosci, serca, krwi; powyzej wspominalam o jablku (czerwonym i zlotym).

Mysle ze milosc, gdy osiagnie BOSKIE APOGEUM, stanie sie ZLOTA, przenikajaca i zmieniajaca wszystko, uszlachetniajaca to, co przenika, nasza ziemska rzeczywistosc. I to nie jest bajka, ze Bog jest Miloscia a Milosc jest Bogiem, a moze imieniem Boga, o ktore niektorzy pytaja, jest wlasnie MILOSC? Wiec wychodzi na to, ze Bog przniknie wszystko, takze zlo, ktore w efekcie zniknie. Nie bedzie mialo racji bytu. Wszystko co zywe, lecz nie rezonujace ze zlotem (nie bedace jak zlote jablko albo zlote serce) jesli sie nie przemieni, zniknie. Ta ZLOTA BOSKA MILOSC jest (jakby) nowym 13-stym wymiarem, o ktorym byla mowa w pogadance. Wniosek: nowy budulec ma kolor zlota. Uwazam, ze potwierdza to takze zmienione rownanie Einsteina (E=mc2), ktore sam podal w listach do swojej corki: E= m ❤2

To juz nie bedzie milosc w popularnym ludzkim rozumieniu (seks, itd.). To bedzie milosc 100%BEZINTERESOWNA (milosierna). Przykladem Zlotej Milosci bylo to, co czynila Matka Teresa. Tak, czynila a nie robila; Ona czynila milosc. Kiedys pan Tadeuszek nadmienil, ze w/g Ojca: nasza ludzka 'milosc' (seks) nie bedzie miala racji bytu. W mojej przestrzeni wiele na to wskazuje. A w Waszej ?

Zapraszam do mojego prywatnego E-denu na jablka :)
https://plus.google.com/u/0/109193798268213927887/posts

Aqua
O co chodzi z 'tym' złotem, jablkiem, ogonkiem, szachownica i.... warkoczem? Tak na moje skromne oko to:
Aktualnie zyjemy w okresie mniej albo bardziej dojrzalych (zielonych i czerwonych) jablek, z czarnym ogonkiem (tak jak na rysunku dziewczynki). Ten ogonek to PEPOWINA laczaca nas z Ojcem, o ktorym mowi (ktorego slucha) pan Tadeusz...ale nie wiem czy napewno myslimy o tym samym Ojcu..wiec pytanie o jego IMIE jest nadal aktualne i bardzo istotne. Ta pepowina trzyma nas na uwiezi.. ogranicza nasze poznanie prawdy o Bogu i o nas samych. Jablka sobie dojrzewaja (duchowo, swiadomosciowo), kazde we wlasnym tepie i na miare wlasnych mozliwosci; coraz lepiej poznaja prawde o Bogu (Ojcu? Matce? a moze Ojcu & Matce w jednym?) poznaja wiec tez prawde o sobie ...
Naszym 'jablkiem' docelowym jest jablko w kolorze zlotym i.... bez ogonka, no, moze jedynie z pieknym zielonym listkiem. Jablko, gdy juz dostatecznie dojrzeje, odrywa sie od galezi i.... spada. Jest wolne od drzewa. Do tej pory oderwanie sie nie bylo mozliwe. Wspomniana pepowina zostaje odcieta, jablko staje sie BOSKIE, ZLOTE i, co najwazniejsze: WOLNE. Kolor zielony (ciemny i jasny) symbolizuje stara i nowa (po przebudzeniu) swiadomosc. A teraz o zlocie:
> Złoto jest symbolem boskości, niezniszczalności, wieczności, nieśmiertelności, chwały, doskonałości, duchowego oświecenia, wiedzy tajemnej, stałości, czystości, majestatu, królewskości, godności, bogactwa, światła słonecznego, żywotności, ziarna, miłości, serca, krwi, eliksiru życia.
> Powszechnie złoto łączone jest ze słońcem i z niebem, dlatego też złotem pokrywano dachy świątyń oraz malowano obrazy na złotym tle (głównie w średniowieczu i w malarstwie bizantyjskim - ikony), złoto reprezentowało przestrzeń boską, sacrum..
> Najwspanialszy w dziejach ludzkości był wiek złoty, kiedy człowiek nie pracował, nie chorował, żył spokojnie, szczęśliwie i w dostatku. Panował wtedy Kronos, na świecie była wieczna wiosna, a rzeki płynęły mlekiem i słodkim nektarem. Przenośnie złotym wiekiem określano rządy Peryklesa w Atenach - czas rozkwitu kultury i sztuki.
> Jazon zorganizował wyprawę Argonautów (od nazwy okrętu Argo) do Kolchidy, aby zdobyć zawieszone tam w świętym gaju złote runo. Wierzono, że przyczynia się ono do szczęścia całego kraju, dlatego wyprawa Jazona mogła skończyć się dla niego tragicznie. Dzięki jego odwadze i sprytowi, ale także pomocy czarodziejki Medei, udało mu się jednak osiągnąć cel.
--->> Ale uwaga, uwaga: Atrybutem urody Izoldy są jej wspaniałe, długie włosy w kolorze złota. Eksponowane wielokrotnie stają się symbolem kobiecości, piękna.
--- I tutaj pasuje mi wspomniany przez Pana Tadeuszka WARKOCZ :), czy to oby nie symbol Boskiej Kobiecosci... w kontekscie Matki & Ojca w Jednym ?
A szachownica i 3 'graczy' to Bog Matka-Ojciec i ich (Jego) przebudzone (nowo-narodzone) wolne dziecko. W tej 'grze' jedyna mozliwa zasada jest MILOSC.
Aqua
P.S. A propos pytania:
"Jakie jest imie Boga" trafilam na taka informacje: " Tetragram żydowski — YHWH — święte imię Boga — oznacza Jehowę, który stanowi androgeniczne połączenie fizyczne męskiego Yah i przedhebrajskiej Ewy, Hawa."

Prosze sie ustosunkowac.
Aqua
Witam serdecznie, Drzewo, o ktorym jest mowa w przekazach, rosnie od grudnia 2015 w moim domu :). Chetnie przesle zdjecie, ale nie znam adresu e-mail do Pana Tadeusza, lub Justynki. Wczesniej zadalam pytanie: 'co dalej z drzewem', w poprzedniej Wieczorynce byla na nie odpowiedz, dziekuje. Napomknelam tez o drzewie w Edenie i o zlotych jablkach... Pan Tadeusz, ot tak, niby sie przejezyczyl i zamiast powiedziec: 'czerwone jablko' powiedzial: 'zlote'. Mysle jednak, ze to nie bylo przejezyczenie, ale konkretny przekaz. Z tego, co dociera do mojej skromnej (pod-)swiadomosci wnioskuje / przypuszczam, ze ZLOTE JABLKA sa jablkami DOCELOWYMI. Zlote jablko jest w/g mnie symbolem perfekcyjnego (calkowitego) poznania, symbolem Boskiej (Bozej?) swiadomosci. Jablka czerwone symbolizuja w/g mnie energie bezwarunkowej milosci (milosci universalnej), ktora jest jedynym (tak, jedynym) paliwem (do naszych aut, pociagow, itp,) na drodze do poznania, dazenia do (Boskiej, Bozej) doskonalosci = swiadomosci. Stara czesc drzewa (ciemna zielen) jest stara swiadomoscia (starym zyciem), a ta swieza i jasna: nowa. Granica pomiedzy starym i nowym zyciem byla swietnie pokazana w przekazie z nagim, skulonym czlowiekiem na krawedzi jakby nowego swiata. Ten nowy swiat (nowe drzewo zycia) to wlasnie ta nowa, swieza zielen. Na podstawie innych przekazow (symboli), ktore wylapuje, sklonna bylabym twierdzic, ze nowe drzewo to nie swierk, czy jodla (tak jak na zdjeciu, ktore chce przeslac) lecz JABLON.. jakby na podobienstwo drzewa w Edenie, i do tego ze zlotymi jablkami... A tymi jablkami mozemy byc my, o ile dokonamy takiego (wolnego?) wyboru; o ile starczy nam paliwa (z czerwonych jablek) do naszych pojazdow na drodze rozwoju, ktora prowadzi do duchowego i cielesnego Raju...do powrotu do Domu Ojca. Jablek na tej pieknej rajskiej (docelowej) jabloni nie bedzie zbyt wiele, jednak beda one Boskiej (Bozej) jakosci. Niestety, wieksza czesc ludzi na ziemi nie posiada zadnego pojazdu... nie zawsze z wlasnej winy (?); no, moze czasem jakis zardzewialy rower, do ktorego nie potrzeba paliwa...

Pozdrawiam serdecznie.

p.s.: moja, na rozne sposoby, odbierana 'symbolika' jest 'dokumentowana' tutaj: https://plus.google.com/u/0/109193798268213927887/posts