luizakattia
Drodzy Tadeuszu i Justynko!
Kolejne ciekawe rozmowy, za które Wam dziękuję. Zwłaszcza za poruszenie tematu czerni, jej znaczenia i tego, co się z nią wiąże. Chętnie posłucham o tym więcej.
Skoro rozmawiamy o starociach, proszę podziel się Tadeuszu swoją wiedzą o czterech Kumara. Kim byli/są i jaką odgrywają rolę?
A drugie pytanie o bieżące wydarzenia - proszę, opowiedz szerzej o dwóch słońcach, sfotografowanych we wrześniu nad Bałtykiem oraz o Twojej interpretacji tegoż. Dziękuję!
luizakattia
Świetna wieczorynka.
Dziękuję Wam.
Tadeusz, poruszyłeś jakąś czułą strunę, bo łzy płynęły...
Pozdrawiam serdecznie.
luizakattia
I jeszcze c.d.:
"Siedziałam na zboczu góry, wdychałam zapach łąkowych ziół i patrzyłam w dal oraz w głąb… w głąb siebie i wydarzeń, jakie ostatnio stały się moim udziałem. Łzy napływały mi do oczu, wzruszenie przepełniało serce, a wdzięczność mieszała się z niedowierzaniem, że to wszystko dzieje się naprawdę. Boże, kimkolwiek i gdziekolwiek jesteś – dziękuję za te chwile, za tę cudowną odmianę, za TYCH ludzi i TO miejsce. Dziękuję, że odnalazłam Dom. Odnalazłam go w swojej duszy."

Pozdrawiam serdecznie, życząc każdemu takich cudownych przeżyć :-)
luizakattia
Cieszę się, że Tadeusz wspomniał o powrocie do domu. Rok temu przeżyłam cudowne doświadczenie, które było prawdziwym, głęboko odczuwanym, transcendentnym (nie boję się użyć tego określenia) Powrotem do Domu. Obcowałam z człowiekiem, przy którym wyraźnie czułam mnogość intensywnie zachodzących procesów, których moje oczy nie widziały. Opisałam je również na blogu. Tutaj podzielę się fragmentem:
"Otuliłam się kołdrą, buzię wtuliłam w poduszkę i zapadłam w głęboki, spokojny sen. Czułam się taka bezpieczna, jak u Ojca w Niebie. W tym ciepłym, puchatym łóżku spałam jak niemowlę. Kiedy obudziłam się rano, w mojej głowie wyraźnie wybrzmiewały słowa: ROSE, Rose…
Chłonęłam atmosferę tego miejsca i czułam się jak w rodzinnym domu. Odkąd się obudziłam odczuwałam wewnętrzną Błogość. Coś, czego nie sposób właściwie przełożyć na słowa, ponieważ jest to własne, wyjątkowe doświadczenie. To Mój Powrót do Domu. Wyszłam na podwórko i podzieliłam się z Janem swoimi odczuciami. Wtedy pamięć przywołała wizję, jaką otrzymałam kilka lat wcześniej – zobaczyłam przed sobą tęczę, wszystkie barwy tęczy… dłonie w zapraszającym geście i głos mówiący:
- OTO DROGA DO DOMU.

KIEDY SERCE ROŚNIE, RÓŻA ROZKWITA"
http://pomaranczazmian.blogspot.com/2014/01/w-domu-jana-zegnamy-bieszczady-kierunek.html


luizakattia
Kochani, skoro pojawił się temat drogi i powrotu do domu pozwólcie, że dołączę swoje doświadczenia. Może kogoś zainspirują, może ktoś ma podobne. Może Tadeusz zechce podzielić się swoją interpretacją?
Opisałam je na blogu. Przytoczę fragment. Najpierw sen, z 2008 roku.
Śniłam, że jadę samochodem.
Znalazłam się w jakiejś nieznanej mi miejscowości, chciałam zaparkować, ale pojawił się jakiś facet - robotnik i powiedział, że nie można, bo właśnie robią tu drogę.
Nie wiedziałam, gdzie jestem i którędy mam jechać.
Wylądowałam w mieszkaniu u jakiegoś robotnika, była tam też dziewczyna.
Wyciągnęłam mapy i pytałam ich gdzie jestem, którędy mam jechać do Warszawy. Byłam wcześniej na południu Polski i wracałam. Oni nie potrafili mi pomóc. Patrzę na te mapy i nic nie widzę. Pytam tych ludzi: Ale gdzie ja w ogóle jestem, co to za miejsce, jak się nazywa ta miejscowość??? I nic... Oni nic nie wiedzą, ponieważ dopiero budują tu drogę...
A ja pamiętałam, że miałam jechać na północ do Warszawy.
W końcu doszłam do wniosku, że muszę po prostu wsiąść w samochód i jechać, zanim się ściemni. I jakoś to będzie. Zorientuję się po drodze.
http://pomaranczazmian.blogspot.com/p/listy-do-przyjacio.html

Droga jest w trakcie budowy – nie ma dróg, ani drogowskazów, jak kiedyś powiedział Tadeusz. Droga sama poprowadzi. Dlatego musiałam rozwijać intuicję, ponieważ kierowanie się rozumem poprowadziłoby mnie w ciemny las.
Teraz widzę jeszcze szerzej interpretację tej wizji. Przypomniało mi się, jak w tamtym czasie moja bioterapeutka powiedziała, że potrafię pracować jak górnik na przodku i odwalać czarną robotę. No właśnie, tak się trochę czuję, jak górnik na przodku, który przeciera szlak...
luizakattia
Tadeuszu, dziękuję że poplotłeś ;-)
Odsłuchuję ponownie pierwszą część tej Wieczorynki i sprawy coraz lepiej układają się w moim umyśle. Jak zwykle znajduję u Was inspiracje, pozwalające na dostrzeganie kolejnych aspektów danych zagadnień.
Mogę śmiało i za potwierdzeniem z zewnątrz powiedzieć, że u mnie ciężka orka trwa dobre 7 lat. Znany astrolog porównał to nawet do zsyłki na Syberię i szkoły przetrwania. Jednak w tym roku czuję, że pomimo – jak to nazwał Tadeusz – bycia na skraju ubóstwa, jest coraz lepiej. To lepiej wynika z kolejnych zmian, zachodzących w moim sposobie postrzegania spraw, sytuacji, zdarzeń, ludzi, siebie… bynajmniej nie z wygranej w totka lub dobrze płatnej posady ;-)
luizakattia
SUPER! No to JUŻ się CIESZĘ! :-)
Robicie świetną robotę! Że tak się wyrażę...
Trzymam kciuki :-)
luizakattia
Bardzo Wam dziękuję za tę rozmowę. Pana Leszka świetnie się słucha i aż chciałoby się usiąść przy stoliku obok.
Cieszy, że wypowiada się swobodnie i mówi to, co myśli.
Jednak szczęśliwie nie brakuje w Polsce pasjonatów, parzących dobre kawy w swoich lokalach. A obsługa ekspresu już nie wystarczy, ponieważ od jakiegoś czasu zapanowała moda na kawy alternatywnie parzone. Niedawno poznałam dwa takie ciekawe miejsca w Poznaniu i będę o nich pisać u siebie.

Kochani! Jeśli to możliwe - postarajcie się o rozmowę ze wspomnianym Tadeuszem z palarni kawy w Wałbrzychu. To może być arcyciekawe :-)
Powodzenia!

Serdeczności!
Luiza Kattia
luizakattia
"Lekarze wykonujący swoją pracę zosali bezprawnie okrzyknięci mordercami oraz oskarżeni o handel organami. "
Przepraszam, jeśli o czymś nie wiem, ale... obejrzałam cały materiał i w żadnej sekundzie nie usłyszałam takich słów ani oskarżeń.
Uważam, że Panowie zrobili to, co uważali za słuszne i co zrobić powinni.
Nazwę ich godnymi Chwały, jeśli spełnią swoje obietnice, zrealizują zamierzenia i będą kontynuować poszerzanie wiedzy w temacie dla siebie i dla innych. Wówczas śmierć chłopaka, który widocznie spełnił już tutaj swoje zadanie, przyniesie owoce dla przyszłości wszystkich pozostałych.
luizakattia
Tadziu i Justynko, dziękuję za kolejną bardzo ciekawą i inspirującą pogawędkę :-)
Serdeczności!