luizakattia
Dziękuję za Waszą pracę.
Wszystkiego dobrego na Nowej Drodze.
Świeżutki czarny asfalt już czeka.

Pozdrowienia,
LK
luizakattia
Ewa
Dziękuję. Bardzo się cieszę.
Zapraszam, zaglądaj. Możesz też podzielić się swoimi odczuciami.
Pozdrowienia,
LK
luizakattia
Swoimi wglądami dzielę się na blogu.
Zapraszam zainteresowanych.

O wymiarach
http://pomaranczazmian.blogspot.com/2014/10/dzienniki-wrzesniowe-fala-wgladow.html

O wymiarach i poziomach
http://pomaranczazmian.blogspot.com/2015/02/zycie-po-spirali-i-pedzace-wiry.html

O naszych wersjach
http://pomaranczazmian.blogspot.com/2015/02/nowa-fala-dzienniki-2015.html

Pozdrawiam ciepło.
LK
luizakattia

Dzień dobry wszystkim :-)
Podążając za sugestią Justyny sprostuję opis wizji.
Otóż nie było kajdanek, były łańcuchy – to duża różnica, którą każdy sam zrozumie.

Podaję pełen opis:
Widzę samochód osobowy. Czarny.
Obok mężczyzna - czarne włosy, skośnooki (Japończyk?)
Do nadgarstka ma przypięty ZŁOTY ŁAŃCUCH.
Kobieta – żona mężczyzny. Również ma swój złoty łańcuch, PRZYPIĘTY DO NADGARSTKA.
Widzę jak mężczyzna przypina swój łańcuch do łańcucha kobiety.
Później mężczyzna idzie przodem, aby „otworzyć bramę wjazdową”,
A kobieta (razem ze złotym łańcuchem) prowadzi ten czarny samochód i wjeżdża na jakiś teren, gdzie ma być ICH DOM.
Ja jestem wewnątrz w samochodzie, jadę razem z nią. Jestem jak gość-obserwator.
Łańcuchy nie zwisają, tylko są USZTYWNIONE I SKIEROWANE W GÓRĘ.

Mój odbiór jest taki, że złote łańcuchy w symboliczny i prosty sposób ukazują energię, która łączy nas z najdoskonalszym „zasilaniem”. Złota energia, złote światło to odczuwanie najczystszej miłości, boskiej miłości, to uzdrawiający i dający moc przepływ.
Kiedy serce jest otwarte, a intencje czyste (tj. wolne od chęci „ugrania” czegoś bokiem dla siebie) to ta miłość przepływa z serca do serca. Kochani, jeśli ktoś uważa tę energię za zniewolenie, to naprawdę proponuję wyciszyć się, wejść w siebie i tam znaleźć wszelkie odpowiedzi, które są w każdym z nas. Odczuwanie, głębokie, w sobie i pomiędzy nami jest kluczem. To trudno opisać i wytłumaczyć, więc proszę nie czepiać się słów. To trzeba poczuć, w sobie, pozwolić sobie na przepływ. Złote światło jest energią uzdrawiającą. Łańcuchy to symbole.
Takie intelektualne odbijanie piłeczki i ciągłe „granie w ping-ponga” nie prowadzi do prawdziwego, głębokiego zrozumienia tylko wciąga w pułapkę.
Drogą człowieka jest droga serca i miłości – to jest właśnie to złote światło. Tyle że te słowa „serce i miłość” nie mają w zasadzie nic wspólnego ze znaczeniem, jakie do tej pory im nadawano. Każdy, kto zagłębi się w sobie, poczuje je.

Z okazji Świąt życzę wszystkim i każdemu z osobna wzięcia pełnej odpowiedzialności za swoje myśli, wybory, decyzje i ich skutki, odpowiedzialności za własne życie.
LK
luizakattia
Złoto - nie chodzi o kruszec, nie chodzi o metal.
Mowa jest o energii, o złotym świetle.
O uczuciu płynącym z serca. O czystym odczuwaniu.
http://pomaranczazmian.blogspot.com/2016/02/energia-z-serca-do-serca-dzienniki.html
luizakattia
Ten czarny ogonek do czerwonego jabłka, na rysunku dziewczynki, to UMOCOWANIE we wzorcu :-)
Pozdrawiam Was serdecznie.
LK
luizakattia
No to bardzo przykre, że nagle nie mogę obejrzeć i wysłuchać rozmów z Panem Krzysztofem. Ani nowej, ani poprzednich, wcześniej dostępnych bez konta PRO... Smutno :-(
luizakattia
Dziękuję za tak ciekawą rozmowę.
Pozdrawiam,
Luiza KATTIA
luizakattia
Justynko i Tadeuszu,
dziękuję za poruszenie ważnych kwestii.
Cierpliwie czekam na wiadomość od Tadeusza, z obiecaną interpretacją mojej wizji :-)
Pozdrawiam serdecznie,
Luiza Kattia
luizakattia
Pozwolę sobie jeszcze podzielić się wizją, jakiej doświadczyłam dziś nad ranem. A to dlatego, gdyż pierwszy raz pojawił się w niej Tadeusz, we własnej osobie :-)
Oto ona:
Chciałam nauczyć się latać.
Jestem na spotkaniu – zajęciach z Tadeuszem. Siedzę na podłodze wśród kilku innych osób. Tadeusz jest na przedzie, jak nauczyciel, mówi do nas, żartuje.
To pomieszczenie jest najniższym poziomem w tym domu.
To poziom garażowy, w którym pułap jest nisko (obniżony sufit).
Wszyscy uczestnicy siedzą na podłodze, w odstępach, kilka osób. Siedzę po środku. Tadeusz podchodzi do mnie, z mojej prawej strony. Sięga dłonią powyżej mojej klatki piersiowej, na wysokości grasicy, przy prawym ramieniu. Trochę sobie żartując pyta, czy może zajrzeć? Zgadzam się. On coś bada.
Kolejna scena:
Jesteśmy na powietrzu- ja i Tadeusz, z tyłu jeszcze ktoś.
Stoimy na wysokiej skarpie. Tadeusz mówi do mnie: - Leć, kochana, leć!
Szybuję z tej skarpy w dół. Bardzo miłe uczucie. Bezpieczne płynięcie, nie spadanie. Miękko ląduję na dole, przy drodze. Wbiegam z powrotem na górę. Znowu szybuję w dół, a za mną słyszę Tadeusza. Spieszymy się, bo zaraz odjeżdża Tadeusza autobus, na który ja też chcę zdążyć, ponieważ mam jechać razem z Nim.
Koniec.

Tadziu, zechcesz podzielić się swoją interpretacją?
Dziękuję i serdecznie Was pozdrawiam!