Wieczorynki u Tadzia i Justynki - odc.65
Co mówi dusza. Wizje, przekazy najnowsze interpretacje oraz powrót do podstaw czyli ziemi jako elementu nowego wszechświata.
Odpowiedzi na pytania widzów i na komunikaty własne. O tym wszystkich opowiedzą Justyna Stefańska i Tadeusz Owsianko w kolejnej wieczorynce.
Komentarze: 189
Twój obecny typ konta
TAGEN
Tagen - telewizja tworzona przez ludzi i dla ludzi.
Mówi się, że media to czwarta, a nawet pierwsza władza. To media pokazują nam świat z takiej a nie innej perspektywy tym samym mówiąc nam na co zwracać uwagę oraz co o danym wydarzeniu myśleć. Nie chodzi jednak o to co mówią i pokazują media, o wiele ciekawsze jest to czego nie mówią ani nie pokazują. Tagen.tv to telewizja internetowa współtworzona przez internautów. Nie boimy się żadnych tematów i chętnie pokazujemy wydarzenia, zjawiska czy ludzi z zupełnie innej perspektywy.
W koncu doszlo do rozdzielenia matrixa i czlowiek stal sie potworem dla samego siebie i dalej bla bla.
Ten szescian zamyslu to nic innego jak globalny okultystyczny kult Saturna,ktory
za pomoca "wielkich tego swiata" od zarania zniewalal ludzkosc i nadal zniewala
utrzymujac ja wlasnie w trzecim wymiarze i zmieniajac tylko formy.
Zatem ciekawe tez w imie jakiego Boga wypowiada sie p. Owsianko,skoro do dzis nie wyjawil jego imienia,a p. Stefanska w niego wierzy.
Czyli w sumie kto kim tu manipuluje?
Polecam z tej książki szczególnie rozdział 2 i 8. Ostatnio wróciłam do niej. I te rozdziały przydały mi się właśnie teraz.
http://chomikuj.pl/marcin30685376/Pot*c4*99ga+Tera*c5*baniejszo*c5*9bci+-+czyt.+Andrzej+Ferenc+Audiobook+mp3
Odsłuchałem 65 gawęd i prezentacji pana Tadeusza w trzy tygodnie. Rodzina ze mnie żartowała, że mam na śniadanie, obiad i kolacje owsiankę...
Na mojej drodze duchowej przez ostatnie 25 lat było sporo zdarzeń nagłych, zdumiewających i absolutnie niepowtarzalnych. Głównie były to wizje i doświadczenia nad ranem oraz podczas medytacji. Opowiadanie o nich zajęłoby zbyt dużo miejsca i czasu. Z radością jednak potwierdzam wartość tego, co pan Tadeusz opowiada, ponieważ wiele z moich wizji i doświadczeń zostało dzięki tym gawędom dodatkowo oświetlonych i "zakotwiczonych" w szerszym kontekście. Powiem tylko dla przykładu, że byłem przy eksplozji ( 2003 rok) owego fioletowego, kosmicznego ognia - w tej wizji chciałem wejść w ten niesamowity fioletowy ogień i zostałem zatrzymany przez niewidzialną rękę na moim ramieniu, którą czułem na sobie jeszcze przez wiele minut po otwarciu oczu. Prawdopodobnie gdybym wszedł, to nie byłoby powrotu w ciało fizyczne. Potem przez kilka lat miałem zdolności uzdrowicielskie o takiej sile, że zdarzało się, że przypadkowi ludzie w windzie czy w mojej obecności mdleli albo gwałtownie zlewali się potem. W 2008 roku przeżyłem coś, co metaforycznie nazywam "kąpielą w wodach płodowych matki Ziemi" a kilka lat później widziałem (w medytacji) Ziemię jako złotą planetę, całkowicie i cudownie "zrobioną" ze szczerego złota. Od kilkunastu lat obsesyjnie wręcz manifestuje mi się liczba "13" - jest to tak częste, że razem z żoną żartujemy już na ten temat. Myślę teraz, że to manifestacja 13 wymiaru... Sporo przekazów pojawia mi się w postaci książki poetyckiej (z powołania jestem, czy bywam poetą z własnym dorobkiem literackim) - każda strona takiego tomika wierszy składa się ze stron, które są żywe, trójwymiarowe i każdy element jest odrębnym, żywym istnieniem. Ostatnio przyśniła mi się znowu taka książeczka - jakby wydanie bibliofilskie, niepowtarzalne, gdzie były kremowe i w biało-złotych odcieniach rysunki, wklejki, jakieś grafiki na lewej karcie - a na prawej karcie były harmonijkowo podnoszące się schody, .. wiem, że stopni było kilkanaście, może trzynaście, szkoda, że ich nie policzyłem... W tym śnie mówię do autora owej niezwykłej książki: co do wierszy, to jeszcze ich nie przeczytałem, ale wiem , że są ważne...
Co państwo myślicie o modnej koncepcji świata fraktalnego - człowiek jest fraktalem całości wszechświata ?... Pan Tadeusz nigdy nie posłużył się tym pojęciem.
Miałem też doświadczenie, że moja lewa ręka leży na ziemi a ja posługuję się inną, niewidzialną - czy to zapowiedzi tej rozpoczętej już przebudowy naszych ciał?
Pozdrawiam serdecznie
Krzysztof Smoczyk
W moim przypadku mam wrazenie, ze w obecnym dosc trudnym okresie mojego zycia spadlam z wielkim hukiem z oblokow na ziemie. Widze to bardzo wyraznie w moich snach i tak czuje.
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie, Ewa
To wspaniale, ze dolaczyles do nas i podzieliles sie z nami swoimi wizajami. Dobrze jest poznac wersje innych jeszcze osob potwierdzajacych waznosc zagadnien, o ktorych mowi pan Tadeusz. Ja juz kilka lat temu trafilam na pana Tadeusza i slucham Jego wykladow i tutaj na Tagenie i na NTV u Janusza Zagorskiego. Wiem. ze nie przez przypadek Go znalazlam a z uplywem czasu cenie Go coraz bardziej. Pozdrawiam
2. podobno Ojciec jest wszechmogacy to dlaczego powiedziales ze nie mogl scalic z powrotem tego rozrabanego pieńka ciala i duszy? tylko je rozdzielil ?
3. wiekszosc ludzi na ziemi jest glupia, madre sa jednostki to znaczy ze Bog jest glupi - to moje spostrzezenie
4.jesli my jestesmy bogiem i robimy sobie te straszne rzeczy to znaczy ze Bog jest wielkim masochistą
5. jestem czescia Boga i moge mowic o sobie takie jak powyzsze rzeczy :)
nikogo nie obrazilem co najwyzej siebie ale sie na siebie nie obrazam :)
dziekuje sobie ze zauwazylem u siebie te niedoskonalosci i chce je zmienic
na cos dobrego :)
pozdrawiam wszystkich siebie samych moich czastek , pokoj i milosc wszystkim tzn siebie samemu :)
Kiedys byl Pan przeciez ministrantem i napewno swietnie Pan wie, ze obowiązkowym elementem kazania na uroczystość Trójcy Świętej jest wlasnie ta przypowiesc o św. Augustynie :). Jednak osmiele sie podac jej wersje dokladniejsza:
Kiedyś św. Augustyn śnił, ze przechadzał się nad morzem próbując zrozumieć tajemnicę Trójcy św. Chodząc tak po plaży zobaczył w pewnym momencie małego chłopca, który wygrzebał w piasku plaży maleńki dołek i niewielką muszelką przelewał wodę z morza do tego dołka. "Co ty robisz dziecko?" - pyta go Augustyn. "A, jak widzisz, przelewam morze do dołka" - odpowiada chłopczyk. "Czy ty myślisz, że tą małą muszelką przelejesz to ogromne morze do tego maleńkiego dołka?" - pyta ponownie Augustyn. Na co chłopczyk rezolutnie odpowiada: "Prędzej ja przeleje tą muszelką całe morze do tego maleńkiego dołka, niż ty zrozumiesz tajemnicę Trójcy Św."
Morzem jest oczywiscie niezglebione misterium Boga, muszelka nasze rozumy. Niewiele jestesmy w stanie pojac z Bozej tajemnicy, bo nie sposób nieskończonego przelać do skończonego, nie sposób nieskończone ogarnąć w skończonym. Dlatego jest to swietny przyklad.
Ten sam św. Augustyn poświęcił Trójcy Świętej kilkusetstronicowe dzieło. O czym tam pisał? Czy powtarzał w kółko, że Bóg to tajemnica i nic nie da się o niej powiedzieć?
A tu prosze...Pani Justynka z Bogiem (tym 'jedynym' oczywiscie) grala w swojej wizji i moglaby (prawdopodobnie) nam cos wiecej o Nim powiedziec, lecz niestety nie chce i na zasadnicze pytanie:
"Skad przekonanie (a moze nawet pewnosc), ze ten z kim Pani gra, jest Bogiem?" odpowiada poprostu: 'wiem i juz".
Mysle, ze i sw. Augustyn nie zadowolilby sie taka odpowiedzia ....:). A te rozne pytania do Pani Justynki (np. o weryfikacje przekazow) byly takze po to, zeby inne osoby, ktore tez miewaja 'wizje', mogly porownac swoje doswiadczenia z tymi, o ktorych jest mowa w Wieczorynkach. Na zasadzie: pomagajmy sobie nawzajem.
Dziekuje Pani Justynce, ze dala sie 'przymusic' Panu T. i odpowiedziala -na wizji- na moje pytania :). Mam nadzieje, ze to 'przymuszenie' Pania nie zabolalo i ze obylo sie bez siniakow:).
Pozdrawiam cieplo ..
A u mnie manifestuje sie np. 12-stka, tak gdzies od 2011 roku. Takze kolory. 2011 byl dosc burzliwy i przelomowy w moim zyciu. Nastepne lata tez.. Dopiero w roku 2014, niby przypadkowo. trafilam na Pana Tadeusza w NTV i bardzo mnie zainteresowalo to, co pokazuje i o czym mowi. A gdy powiedzial, ze (tak jak ja) z wyksztalcenia jest chemikiem, uznalam ze ma wystarczajaco oleju w glowie (= zdrowego rozsadku) i ze doswiadczenia duchowe o jakich mowi to nie sa zadne brednie.
Do tego pokazywana i omawiana symbolika byla bardzo zblizona do tej, ktora ja zauwazalam w mojej duchowej i materialnej 'rzeczywistosci', zanim jeszcze pozalam P. Owsianke...w koncu zaczelam widziec sens (zrozumienie) tego co 'odbieram'. Ucieszylo mnie, ze sa gdzies ludzie, ktorzy mowia na ten temat i w taki sposob jak to robi P. Tadeusz. Pozdrawiam wszystkich.
We snach/wizjach mamy pewne odczucia i po prostu "wiemy". Ja sama, kilka lat temu, też miałam sen w którym "widziałam" Boga. Po prostu w tym śnie miałam takie odczucie, że to Bóg. Była to postać bardzo wysoka, ale nie widziałam twarzy.
Czułam tylko niesamowitą błogość, spokój i miłość. I ten spokój i tą błogość odczuwałam jeszcze ok trzech miesięcy po tym śnie. Odczuwałam to normalnie w dzień na jawie.
Otworzcie w koncu oczy i obudzcie sie poki jeszcze czas:
https://youtu.be/TBdq-GoPph4
dałam się przymusić Tadeuszowi do odpowiedzi na wizji, nie lubię tego robić, bo nie ja jestem bohaterem programu, ale nie bolało. Na Pani pytania, wolałam odpowiedzieć w komentarzu, co niniejszym jeszcze raz czynię:
"Skoro w swojej wizji grala Pani z Bogiem, to widocznie On jest.. :). Czyli widziala Go Pani osobiscie i dlatego, zapewne, wie Pani jak On (Ona lub On+Ona) wyglada. "
W mojej wizji Bóg zaznaczył swoją obecność samą obecnością, miał postać każdego człowieka, którego akurat chcielibyśmy na tym miejscu widzieć.
"Dlatego wiec, majac takze na uwadze powyzsze wpisy widzow, prosze Pania ( i tylko Pania) o odpowiedz na te pytania:
1. Skad przekonanie (a moze nawet pewnosc), ze ten z kim Pani gra, jest Bogiem?"
Mam takie przekonanie, miałam to przekonanie w wizji. Nie umiem wyjaśnić dlaczego wiem, że jajko jest jajkiem, wiem, że jest jajkiem a nie kurą. Co do dygresji ze św. Augustynem, to ja z kolei myślę, że zadowoliłby się taką odpowiedzią. I ja nie wiem czy mam rację, I Pani nie wie czy ma rację, bo po pierwsze obie nie jesteśmy teraz tą konkretną osobą w tamtym konkretnym wcieleniu, a po drugie, nie o rację tu chodzi. Jest jednak zaczątkiem innych przemyśleń: proszę rozważyć, że wszystkie dogmaty jakim hołdujemy są tylko w naszych głowach i w naszym hołdowaniu im. Dopóki są ludzie, którzy hołdują dogmatom, te dogmaty mają szansę istnienia. Wszystkie święte osoby, wszyscy, o których myślimy, że już dotknęli "nieba", są tu na ziemi. Wcielili się w kolejne swoje życia, prowadzą kolejną drogę ku własnemu rozwojowi, bo innej możliwości nie ma jak tylko dalsza wędrówka. Można albo iść albo stać. Dla tych co stoją (nawet jeśli astralnie zablokowali się na dalszą wędrówkę) jest i tak tylko dalsza droga. Proszę o tym pomyśleć.
Poza tym, zadam pytanie odwrotne - a dlaczego nie? Dlaczego myśli Pani, że ten, z którym grałam nie jest Bogiem? Bóg traktuje nas wszystkich na równi, nie ma uprzedzeń, to tylko człowiek definiuje schematy, że ktoś jest lub nie jest czegoś godzien. Bóg daje szansę każdemu, to od człowieka zależy jaką drogę pokona do Niego - do siebie, do Niego w Sobie. Dopatruję się w tym pytaniu postkatolickiej propagandy, że jesteśmy prochem marnym i nie jesteśmy godni tego czy tamtego - ale to moje odczucie, które nie musi być Pani odczuciem, może to tylko moje pozostałości po KK.
Mówiąc Bóg mam na myśli Boga. Dokładnie Boga mam na myśli. Kiedy mówiłam o swojej wizji, nie przypuszczałam, że ktoś może pomyśleć, że to niewłaściwe czy podejrzane. Nie wiem czego Pani się spodziewa po mojej odpowiedzi. Dla mnie Bóg to Bóg. W tej konkretnej wizji ja jako świadomość gram z drugą świadomością, świadomością Boga. Na tym prostym przykładzie zostało mi pokazane jak można prowadzić grę (pod symbolem gry było życie w ogólnym tego słowa pojęciu) aby dla obu grających stron była ona korzystna, obie strony pomagały sobie w zebraniu jak największej puli pozytywnych zdarzeń dla wszystkich. To piękna wizja pokazująca, że można grać inaczej niż było to dotychczas, że grający nie muszą być przeciwnikami i rywalami, a sojusznikami i przyjaciółmi.
Tak jak już powiedziałam, nie weryfikuję moich wizji w żadnych dostępnych na ziemi źródłach (mam na myśli literaturę). Źródłem moich wizji jest moja świadomość. Tak jak źródłem wizji innych ludzi jest ich świadomość. Byłam tego pewna od dziecka, dzięki Bogu ;) nie straciłam tej pewności podczas procesu socjalizacji w szkołach, grupach rówieśniczych czy poprzez religię Kościoła Katolickiego. To jeśli chodzi o mnie.
Ale nie to jest ważne w tym pytaniu, doprecyzowała Pani, że chodziło o to aby "inne osoby, ktore tez miewaja 'wizje', mogly porownac swoje doswiadczenia z tymi, o ktorych jest mowa w Wieczorynkach. Na zasadzie: pomagajmy sobie nawzajem."
Rozumiem zatroskanie o wizje, które mogą pochodzić z astralu, ale tego nie da się dobrymi radami zweryfikować. Nie wiem w jaki sposób mogłabym swoją odpowiedzią pomóc innym. Jeśli do tych innych osób zalicza Pani siebie, proszę obserwować swoje wizje, zapisywać je, te ważne wizje, jak Pani o nich wspomniała ziarna mają tę właściwość, że zawsze dają się oddzielić od plew. To osoba, która je dostaje ma przekonanie o tym, że są ważne. To ona jest weryfikatorem tych wizji jak rolnik jest pierwszym i najważniejszym weryfikatorem wartości swoich plonów. Jeśli rolnik schodzi na manowce, nie wiem czy jest taka siła na ziemi, która by mu uświadomiła, że robi źle, przynajmniej na mojego dziadka rolnika nie działały żadne moce perswazyjne, jak się chłop uparł, że ma rację, to nikt mu w tym nie przeszkodził, nawet dobrymi radami, że źle robi. Po prostu po jakimś czasie plony marnieją. Trzeba nauczyć się brać odpowiedzialność za swoje istnienie. Co do interpretacji wizji, polecam Tadeusza, ma dobre wyczucie w omawianiu wizji, nawet jeśli wewnętrznie nie zgadzam z jakimś elementem omówionej wizji, rozmawiamy tak długo, aż wszystko będzie miało dla mnie wewnętrzną spójność, "będzie grało" - czyli nie będzie niezgody na to co zostało omówione. Nasza wewnętrzna zgoda jest najlepszym weryfikatorem, jeśli coś nie gra, nasze wnętrze (dusza - intuicja, głos wewnętrzny) poinformuje nas o tym. Na ten przykład - niedawno poznany przeze mnie znajomy opowiedział mi o swojej przypadłości zapominania treści rozmów prowadzonych z innymi ludźmi. Wie, że rozmowy się odbywały, mniej więcej na jaki temat były i to wszystko. Kiedy ktoś opowiada mu po raz drugi szczegóły poprzedniej rozmowy, on przypomina sobie wtedy jak dana rozmowa przebiegała. Jeśli natomiast ktoś chce go okłamać, natychmiast rodzi się w nim wewnętrzna niezgoda w stosunku do tego co słyszy od tej osoby. Tak jest i u innych ludzi, którzy słuchają siebie samych, swojego wewnętrznego głosu. Tak jest u mnie.
Znam jednego Boga. Tego, który stworzył istnienie, tego, który jest mną i Panią, Pani Helen.
Nie zajmuję się imieniem Boga, które w tylu przekazach biblijnych czy gnostycznych jest ujmowane, nie jest to dla mnie ważne, nie mówię do Boga żadnym imieniem ani Jahwe, ani Jehowa ani JHWH. On też nie zajmuje się moim imieniem. Imię to tylko jedna ze składowych, którymi każda świadomość jest omianowana. Gdy patrzę na człowieka to jego imię nie jest dla mnie najważniejszą informacją, ważny jest ten człowiek, dlaczego z Bogiem miałoby być inaczej? To w odpowiedzi również do Pankracego i jego ciągłe pytania o imię Boga, z którym rozmawia Tadeusz, bo może to nie Bóg tylko ktoś inny...
Rozpisałam się dużo dzisiaj, ale na koniec jeszcze coś do poduszki:
Stwarzam dzisiaj świat.
Kawałek po kawałku.
Stwarzam na nowo-
w spokoju,
czułości,
w istnienia podarku
i lekkim roztargnieniu.
Stwarzam go starannie.
Delikatnie.
Kamień po kamieniu
kropla po kropli
światło
cień
burzę
ciebie
i siebie
na nowo
od nowa
i tak już zawsze
na zawsze…
Stwarzam w oka mgnieniu.
W oka zmrużeniu.
Spokoju,
czułości,
lekkim roztargnieniu.
Czy moje ciagle zapytania o imie Boga nie sa logiczne i w pelni uzasadnione???,z ktorym p. Tadeusz rzekomo sie kontaktuje jak tez z Leonardem nie sa moim widzimisie.Chodzi tu o ujawnienie prawdy i jesli p.Tadeusz nie chce tego powiedziec,to stwarza podejrzenie o mowienie nieprawdy lub/i celowego ukrywania z roznych powodow,co z kolei swiadczy o jego przynaleznosci do pewnej grupy ludzi i nie nazwie jej tu po imieniu.
Nie jestem przesadnym i zlosliwym,ale jego postawa wzbudza konkretne podejrzenie o rzeczy,ktorych nie wymienie tutaj i zostawie innym w domysleniu sie,czyli ze reszty mozna sie domyslec.
To może i Duch może sobie dobierać narzędzia wedle potrzeb? No i gdzie udajemy się po śmierci i gdzie udają się narzędzia skoro to są odrębne jestestwa? Do Świadomości?
To, co Pani (w reakcji na moje pytania) powyzej napisala jest dla mnie bardzo cenne. Tym bardziej, ze zechciala to Pani zrobic bardzo 'sumiennie'. Doceniam tez czas, ktory Pani na to poswiecila... jestem mile zaskoczona. Jest nowy material (input) do przemyslen.. nie do krytykowania.
Oczywiscie, ze nie chodzi tutaj o 'walke' o to kto ma racje. Zadawanie (krytycznych) pytan to przeciez niekoniecznie negowanie czegos, to raczej dociekanie wiedzy, spojnosci, prawdy (?). To nie jest walka. Jest to (jak dla mnie) podazanie droga ze znakami drogowymi... np. tymi, ktore dostajemy od Ojca, poprzez innych ludzi. Moja intencja zostala widocznie negatywnie odebrana, prosze nie myslec, ze cokolwiek neguje, niby z jakiej racji? raczej .... podchodze sceptycznie...analizuje..to jest jak praca w duchowym laboratorium. A moze to taki moj zawodowo-duchowy feler ? :) Staram sie laczyc duchowosc z logika i jestem otwarta na rozne punkty myslenia-widzenia. Zwlaszcza na te anty-dogmatyczne:) Wszyscy jestesmy zarazeni wirusem jakiegos tam dogmatu, jakiegos schematu myslowego. W rozwoju duchowym reset myslowy i nawykowy jest bardzo wskazany; powinnismy co jakis czas oczyszczac sie (jak dyski komputerow) ze zbednych - na tym etapie rozwoju, nie adekwatnych- informacji, zeby robic miejsce nowemu.
Interesuje mnie to, co najmniejsze (budowa materii, chemia, itp) ale takze to, co najwieksze (wszechswiat, nieskonczonosc); sprawy Boze i .. ludzkie. Nie dogmaty. Mam troche zaczepny charakter i uderzam czasem w przyslowiowy stol, zeby odezwaly sie przyslowiowe nożyce :), no i sie odezwaly !:) Dziekuje.
Pisze Pani: 'Poza tym, zadam pytanie odwrotne - a dlaczego nie? Dlaczego myśli Pani, że ten, z którym grałam nie jest Bogiem?" Czy zadawanie Pani dociekliwych pytan na ten temat jest rownoznaczne z tym, ze osoba zadajaca pytania mysli ze to nie byl Bog? ja tylko licze sie z tym, ze to moze nie byl Bog (ten jedyny). Ludzie maja roznych Bogow.. Mowiac 'jeden' moga miec na mysli jakiegos innego 'jednego', nie tego od ktorego wszystko sie zaczelo.. Przeciez widac to po wpisach. Skoro pytania na temat Boga regularnie sa tutaj zadawane, pomyslalam, ze ktos (Pani) majac Jego wizje jest w stanie 'jakos' Go opisac, skonkretyzowac. Mozna odpowiedziec: 'Wiem i juz'.. albo: 'widzialam, czulam, to i to'. Ja bylam bardzo ciekawa wlasnie tego 'widzenia - odczucia' Boga, o ktorym teraz Pani napisala. Uwazam ze jest to bardzo intymne przezycie i nie kazdy ma ochote dzielic sie z innymi ta INTYMNOSCIA. Chcialam to Pani doswiadczenie jedynie porownac z moim wlasnym :). I juz. I tyle. Przepraszam za to moje wscibstwo:). Pozdrawiam.
7 godzin temu zadalem Ci wazne i stosowne do tego tematu pytanie.Jednak albo nie umiesz lub/i stac Cie na jakas odpowiedz,albo poprostu nie chcesz dla mnie z widomych wzgledow. Czyli znowu ani ME,ani BE,ani KUKURYKU.
Jak mozna traktowac Was powaznie,skoro odpowiadacie kiedy chcecie i wybiorczo???
Ta odpowiedz do Helen byla tylko pro forma i niczego nowego nie wniosla.
Duzo pisania,zeby wywrzec wrazenie zainteresowania,bo wiecie,ze wiekszosc tu obecnych przyjmie to za naiwnie pozytywne.
Jej zadowolenie z tego i moze tez innych wynika z grzecznosci, moze tez z zachowania jej pozorow,jesli na zadawane tu pytania czesto nie ma odpowiedzi,albo "po lebkach"jak juz kiedys pisalem.
Nic dziwnego,ze wielu w ogole nie zadaje pytan.
Dowiecie sie z tego duzo wiecej niz z od waszego Tadeusza :
https://youtu.be/pUUJl0UJjA4
Proszę o zmianę tonu Twojej wypowiedzi bo piszesz bardzo nieelegancko, zwłaszcza do kobiety.
Nie będę odnosić się do Twojego komentarza na temat mojej odpowiedzi do Helen, bo to sprawa między nią a mną. Nie jest to Twoja sprawa w tym konkretnym ujęciu.
Pankracy, w odpowiedzi na Twoje zapytanie - naprawdę uznaję Twoje pytania o imię Boga za nielogiczne i w pełni nieuzasadnione. To moja odpowiedź. W nawiązaniu do Twojego pytania o imię Boga przeznaczyliśmy sporo czasu antenowego, aby wyjaśnić tę sprawę. Ty ciągle się upierasz, że Tadeusz coś wie ale nie powie, nie wiem skąd to przekonanie. Na Twoją "prośbę" Andrzej dostał wizję z inicjałami Boga, Tadeusz przedstawiał tę planszę ale możemy jeszcze raz ją pokazać i omówić.
Pankracy, wydaje mi się - jest to oczywiście moje zdanie - że jesteś owładnięty spiskowymi teoriami dziejów, zakonów, grup, stowarzyszeń, iluminatów, masonów, wyznawców dnia niewiadomojakiego (to ostatnie to też sarkazm). Wydaje mi się, że Ty nie pytasz o imię Boga, tylko próbujesz dociec lub też udowodnić, że istota, z którą kontaktuje się Tadeusz to nie Bóg a jakiś astralny byt, który próbuje wszystkich tu zmanipulować, a Ty jesteś jedyny, który może te owieczki ocalić. Pankracy, chyba zbyt dużo czasu poświęcasz na Internet (świadczą o tym co chwilę wklejane linki i domaganie się szybkiej reakcji na Twoje pytania, tak jakby wszyscy ludzie cały dzień siedzieli przed komputerem). Pobądź czasem w ciszy sam ze sobą. Te ciągłe pytania kiedyś znikną, a Ty poczujesz istotę własnej świadomości, istotę Boga w sobie, niezależnie jak będzie miał na imię. Tak ja to widzę - i oczywiście jeśli nie zgadzasz się ze mną (a czuję, że tak właśnie jest) to jeśli musisz mi odpisać na ten mój komentarz - odpisz tylko: nie zgadzam się. To wystarczy.
Wracasz do tematu z Leonardem - Tadeusz miał kilka wizji z nim związanych, kiedy o tym mówił, widać było to w jakiś sposób potrzebne i uzasadnione, ale to jego prywatne sprawy. Ja miałam kilka wizji związanych z innymi osobami ogólnie znanymi, to nie jest nic dziwnego. Wielu moich znajomych miało wizje związane z jeszcze innymi osobami czy nawet cywilizacjami, które dziś już nie istnieją. Nie rozumiem Twojego ciągłego dociekania. Widocznie są to sprawy prywatne, intymne w jakich okolicznościach pojawiły się wizje i jaką miały treść - uszanuj to.
Domyślam się, że się nie zgadzasz Pankracy, napisz tylko: nie zgadzam się.
Kocham was i jestem z wami, liczę na was.
Wrócę jeszcze do tematu prawdziwego Boga, który też poruszyła Helen słowami:
"ja tylko licze sie z tym, ze to moze nie byl Bog (ten jedyny). Ludzie maja roznych Bogow.. Mowiac 'jeden' moga miec na mysli jakiegos innego 'jednego', nie tego od ktorego wszystko sie zaczelo... Przeciez widac to po wpisach."
I który wydaje mi się, że Pankracy próbuje dociekaniami o imię Ojca - wygarnąć Tadeuszowi.
Pankracy, Helen, jest jeden Bóg, nie mówię tu o bogach, siłach natury, twórcach ras, przedstawicielach innych cywilizacji, którzy technologią przewyższają nawet naszą wyobraźnię, nie mówię o logosach, nie mówię o panach, bytach astralnych , aniołach czy diabłach. Mówię o Bogu. Jest Bóg. Każdy z ludzi jest Jego stuprocentową wersją w bycie: materii i antymaterii. Nie ma innego nie jednego.
Mała anegdota z mojego dzieciństwa, kiedy chodziłam na katechezy do salki katechetycznej, ksiądz opowiadał o Bogu, o Jezusie, pokazywał Palestynę na mapie... Zapytałam księdza:
- który Bóg jest ten prawdziwy nasz czy Żydów albo Muzułmanów? Do naszego mówimy Pan Bóg, Żydzi mówią Jahwe, Muzułmanie mówią Allah, który w końcu jest prawdziwy?
Ksiądz mówi: - no wiesz Bóg jest jeden,
- no dobrze - odpowiada dziecko - to konkretnie który?
- no konkretnie to ten nasz.
No i jak tu rozmawiać z takim pojęciem ludzi o Bogu...?
Pankracy: jeśli się nie zgadzasz, napisz tylko... wiesz co ;)
pozdrawiam serdecznie
j.
John Lash twierdzi, że w pismach gnostyckich jest wyraźnie napisane, że nasze DNA zostało zabezpieczone przed tego typu ingerencjami silną ochroną energii organicznej, która jest energią żywej bogini Sofii. To żeńska energia stwórcza, której Archonci nie potrafili obejść. Przypomnijmy sobie teraz rozmaite starożytne teksty oraz dzisiejsze channelingi w których powszechnie twierdzi się iż taka ingerencja jednak nastąpiła. Z pism gnostyckich wynika jednak, że jest to ogromne kłamstwo. Archonci nie mogąc zawładnąć naszym DNA zastosowali plan B – zmusili nas do uwierzenia w kłamstwo jakim jest ingerencja w nasz materiał genetyczny oraz nie mogąc zmienić się w nas – zaczęli upodabniać ludzi do siebie. Jest to prawda zapisana w gnostyckich tekstach, która jest praktycznie nie znana i pilnie strzeżona przed ujawnieniem na masową skalę. PoradnikPrzebudzonegoCz.1-8Ich plan widoczny jest szczególnie w prądzie transhumanizmu, który przedstawiłam w swoich ostatnich artykułach na temat prawdziwej natury ludzkiej. Zjawisko transhumanizmu jest obecnie bardzo popularne, modne oraz wciskane ludzkości niemal na każdym kroku. Zdaniem Johna, ludzie którzy uwierzyli w zawarte w jego przekazie kłamstwo zachowują się niczym opętani dążąc do poprawienia tego, co jest tworem samej natury, ponieważ panicznie boją się śmierci. Z tego powodu uwierzyli w zapewnienia transhumanizmu o przedłużeniu swojego życia, a nawet skłonni są uznać, że zjawisko to zapewni im w przyszłości nieśmiertelność. Ludzie ci zmierzają tym samym ślepo do własnej samozagłady, która wynika z braku zrozumienia tego, kim naprawdę jest istota ludzka, ale do tego wrócę jeszcze później.
Skoro ujawniłaś się jako poetka, to nie mogę się nie zrewanżować własną próbką. Wiersz pochodzi z mojego tomika pt. "Przecieranie oczu" z 1998 r. To była niezwykła dla mnie wiosna, w której doznałem stanu owej bezwarunkowej miłości, o której tyle wszyscy ćwierkają i tokują. Stan ten - naprawdę ekstatyczny - trwał trzy miesiące (do letniego przesilenia) i powracał jako echo coraz słabsze i słabsze przez dwie kolejne wiosny. Mogę powiedzieć tym, którzy tego nie doświadczyli, że jedynym "problemem" w tym stanie jest tak wzmożona uczuciowość, że płaczesz z zachwytu na widok pierwszego tulipana czy krzewu forsycji chociaż jesteś raczej normalnym facetem, który tego na co dzień nie robi, budzisz się o czwartej rano zalany falą wdzięczności, piszesz wiersz jak w transie i czujesz, że fizyczne ciało ledwo wytrzymuje te wibracje ( i tego samego ranka idziesz do pracy etatowej jakby się nic niezwykłego nie działo). Poniższy wierszyk z maja 1997 r. kończył mój tomik:
. . .
jest we mnie ktoś
kto klęczy pełen wdzięczności
kto nie mówi
i nie pragnie
jedynie ogrom wdzięczności
trzyma w za małych dłoniach
albo to raczej wdzięczność
układa mu dłonie
w geście przyjęcia
tego co nieobjęte
i zachowuje go
z chwili na chwilę
przeciera mu oczy
o piątej rano
oprowadza wokół
jak dziecko
cierpliwie
i wciąż od nowa
wyjmuje rzeczy z cienia
w ciszy pokazuje
uczy chodzić
nie gniotąc trawy
czyni cuda
tak proste
odmienia
odmienia
Jeszcze raz pozdrawiam i proszę trolli oraz osoby niedojrzałe o trochę więcej namysłu zanim przemówią.
Krzysztof Smoczyk
A zadajac P. Justynie pytanie o 'weryfikacje' zrodla przekazu mialam na mysli 'energie' podszywajace sie pod Tego Jedynego... chodzilo mi o tzw. falszywki, na ktore mozna sie nabrac.
Jesli znany jest Panstwu np. Ignacy Loyola, to wiedza Panstwo o co mi chodzi, o jakiego typu podszywanie sie... Pan Tadeusz chyba posiada ta WIEDZE, tylko ze, jesli sie nie myle, zlo i dobro (w/g Niego) nie istnieja. Czyz nasz wspolny Ojciec nie jest dobrem?
Dla jasnosci podam link, ktory prawdopodobnie wzburzy morze, spowoduje burze wpisow.. ale to nic, i to jest potrzebne na drodze do... oswiecenia:
https://www.youtube.com/watch?v=awfh_Y_1x-0
Osoby, ktore kiedys doswiadczyly stanu, zwanego: 'ciemna noc', sa bardziej swiadome tej podstepnej 'gry'. To, ze jest jeden Bog nie znaczy przeciez jeszcze, ze TYLKO ON moze sie z nami kontaktowac i na nas wplywac. Wszystkie krytyczne komentarze przyjme z pokora i radoscia:). Jesli plete bzdury, to prosze zeby mnie 'oswiecic'. Pozdrawiam.
P.s. Chodzi mi po glowie pytanie, dlaczego P. Justynka poddaje SWOJE wizje (przekazy duchowe) analizie- interpretacji P. Tadeusza ? Przeciez Pan Bog, jesli do nas przemawia w ten sposob (wizje), daje nam takze ich zrozumienie i nie mowi: "zapytaj sie Tadeusza o co mi chodzi". Raczej mowi: 'po-medytuj, po-kontempluj i zrozumiesz moj przekaz sama, jest on tylko dla Ciebie a Tadeusz dostanie przekaz, ktory mam specjalnie dla Niego".
Przeciez kazdy z nas jest doskonale stworzony (na podobienstwo) i mozna SAMEMU ten POTENCJAL wykorzystac. Napewno jest inaczej niz ja to widze i dowiem sie tutaj, ze cofam sie w rozwoju :). No problem.
Cudny wiersz i widac to i czuc, ze poplynal prosto z boskiego natchnienia. Prosze o wiecej. ( Wiersze Krzysztofa Pieczynskiego tak samo odbieram i czuje gleboko w duszy). Krzysztofie, piszesz bardzo pieknie o stanie bezwarunkowej milosci, ktora dane Ci byla przezyc. To musi byc niesamowiete uczucie. Mnie sie wydaje, ze ja tez cos takiego podobnego doswiadczylam cztery lata temu, tylko ja to uczucie niesamowitej blogosci poczulam tylko przez ulamek sekundy. To bylo jak porazenie pradem. Przeszylo mnie do glebi uczucie blogosci , ciepla, milosci...ja wlasciwie nie potrafie tego opisac. Do dzisiaj to sobie przypominam, bo to mile. Nigdy z nikim o tym nie mowilam, bo to dziwny temat do rozmow, ale w tym gronie, mysle, ze moge sie tym podzilic. Jeszcze raz pozdrawiam, Ewa
Oczywiscie,ze sie nie zgadzam,ale skorzystam z okazji i napisze kilka slow o tym moim rzekomym sarkazmie i w ogole stosunku do portalu Tagen.
Gdybyscie bardziej wspolpracowali ze sluchaczami tj. odpowiadali na pytania nie tylko niektorym,nie byloby tego niby sarkazmu,niejasnosci i niepotrzebnej konfuzji w roznych tematach emitowanych przez Was na antenie.
Co do p. Tadeusza,to on sam stworzyl taka atmosfere dociekliwosci w wyniku jego dosc tajemniczego i dla wielu niezrozumialego podejscia do duchowosci,co skutkuje w emocjonalnej ekstazie u ludzi parajacych sie ezoteryka,a u laikow zwykla ciekawoscia.
Np.,jesli on mowi,ze kontaktuje sie z Ojcem (wczesniej, ze ma "porozumionko" z Leonardem) i niech to nawet beda tylko wizje,to logicznie rzecz biorac tym Ojcem
jest konkretna Istota Duchowa o wlasnej tozsamosci i z wlasnym imieniem jak kazde inne w swiecie astrylnym i wyzej.
Jesli Ty z kolei mowisz o jedynym /jednym) Bogu,to albo jest on urojonym bogiem,albo znasz go osobiscie i wierzysz w niego na 100%,skoro jest On tez
100%-owa wersja Ciebie samej.Ty tez masz przeciez wlasne imie.
Mnie w tym wszystkim zalezy na utrzymaniu pewnego poziomu odpowiedzialnosci i wiarygodnosci za wypowiadane tu slowa ze strony p. Owsianki.
W przeciwnym razie istnieje duza sklonnosc uwazania go za zwyklego gawedziarza,ktory opowiada bajki grzecznym dzieciom lub/i profiluje sie jeszcze na antenie,zeby uaktywniac szare komorki w jego starczym wieku.
Prosilas mnie,zebym napisal tylko nie zgadzam sie,ale moja ambicja i znajomosc tematu nie pozwala mi milczec i udawac zadowolonego kiedy sprawy poszly juz tak daleko.
Nie wiem,czy obrazilem tu kogos za co przepraszam,ale jest to tylko wolna
wymiana mysli i nie powinno to nikomu przeszkadzac.Jesli wiedze,ktora jest powszechnie dostepna mozna,a nawet trzeba rozpowszechniac,to w dobie obecnego postepu technologicznego nie moze byc mowy o niewytlumaczalnych kontaktach (wizjach) bez jakiegokolwiek potwierdzenia ich.
Na przykladzie tego filmu mozna sobie wyobrazic do czego jest czlowiek zdolny w tym szescianie zamyslu:
https://youtu.be/yV2vv-Wurqo
Dziękuję za miłe słowa, nie wypada mi na tym forum kraść miejsca i czasu swoją osobą, czy własną liryką. Trochę mnie "sprowokował" ładny wiersz Lucy.
Innym dyskutantom chcę wskazać na zasadnicze nieporozumienie obecne w tej całej wielokierunkowej rozmowie-dyskusji: Stare klucze i zamki już nie pasują do opisu TERAZ. Jak np. zacny sofianizm Johna Lasha, którego też lubiłem posłuchać i poczytać. Komunikaty z TERAZ nie przystają do wielu wartościowych zapisów z przeszłości. Zwróćcie uwagę, że pan Tadeusz używa własnego języka i rezygnuje często z obiegowej w ezoteryce i duchowości terminologii, albo używa jej inaczej, swoiście, co potwierdza oryginalność i autentyczność tych wszystkich wizji, komunikatów i przekazów. TERAZ (i chyba po raz ostatni, zniecierpliwionych przepraszam) na prośbę pani Ewy mój wierszyk właśnie o tym z maja 1998 roku pt.
ŚWIADECTWA
w drodze do źródła
nie mogę zabrać niczego
więc po trochu zostawiam
zresztą nie trzeba zabierać
wszyscy stoimy w tych samych
okrągłych jak horyzont
drzwiach
w łagodnym przeciągu znaków
obyśmy tylko nie zajmowali się
naszymi kluczami i zamkami
ale żywej przestrzeni
powierzyli umysły
i kąpali się
w tym co nowe i świeże
jak majowa trawa
gdy na wietrze się skłania
dymiąc srebrzystymi kręgami
i jak niestrudzone ptaki
które skrzydłami zdają się pisać
dla nas
bo przecież tylko my wątpimy
niezliczone świadectwa wierności
jestem
pamiętam
doglądam
przenikam
utrzymuję
prowadzę
każde źdźbło kamyk i pył mojego istnienia
zbieram w małe i wielkie koła
do samego środka pełni
( z tomu "Przecieranie oczu")
Pozdrawiam
Krzysiek Smoczyk
Karen: oczywiście, mówisz o tym, że przekaz jest tak odbierany, na jaki "urządzenie" pozwoli.. pewnie, że tak. Wystarczy analogia do odbiorników różnych fal czy teleskopów; to, że nie odbierają danych informacji nie wskazuje, że ich (fal, gwiazd, cząstek) nie ma; my także jesteśmy w pewnym sensie odbiornikami z odpowiednio wykształconymi narzędziami; a jakie narzędzia, taki odbiór i zrozumienie; Mówię o narzędziach duchowych, które wykształcają się odpowiednio do możliwości "odbiorczych" człowieka.
wszystkich serdecznie pozdrawiam, jadwiga
Mogłabym do przyrównać do komputera i internetu, gdzie informacja jest przesyłana w postaci bitów, a tłumaczenie na postać zrozumiałą następuje w urządzeniu końcowym. W tym przypadku urządzeniem końcowym jest człowiek, systemem - umysł, a programem nasz język w którym się wychowaliśmy.
Ezoteryka i jej przynalezne nauki jak psychotronika,parapsychologia,takze telepatia,
filozofia itp.,to nauki, ktorych kiedys uczono w szkolach i prowadzono kursy.
Nowe techniki,ktore tu wymienilas sa pochodnymi w/w i wraz z rozwojem technologicznym jest i dlugo bedzie jeszcze tu rola matrixa,gdyz ta Twoja
wzorcowosc pola elektromagnetycznego jest juz od wiekow zaklocona przez
matrix i konca tego nie bedzie widac poki nie nastapi czas apokalipsy w odniesieniu do skutkow dzialania tego szescianu zamyslu o czym juz byla mowa.
Innymi slowy swiat zmierza ku upadkowi,ktory musi nastapic jeszcze w tym stuleciu.
Zreszta duzo sie juz o tym mowi i pisze,zeby przygotowac ludzi i dac im czas do
udoskonalenia jeszcze swoich narzedzi w bycie.
Karen
Poczytaj sobie troche o wyzszej swiadomosci czlowieka w tym linku i jesli znajdziesz cos ciekawego dla siebie,to podziel sie z nami ,ok?
https://www.google.de/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=2&cad=rja&uact=8&ved=0ahUKEwi2ic7QxdLMAhWElxoKHVZ6AHcQFggmMAE&url=http%3A%2F%2Fwww.vismaya-maitreya.pl%2Fkundalini_wyzsza_swiadomosc_czlowieka.html&usg=AFQjCNHC8EGZ2Tq2mSIr8fyjdt_AxwaI-w
Wiesławę czytam już od dawna, choć nie wszystkie artykuły. Artykuł który podałeś czytałam już dawno temu. Poza tym jest tam ogromny misz-masz. Do wyboru, do koloru, kto co chce. Nie bardzo wiem czym tu się dzielić...
Jahabharata
takie zaczepki i próba ośmieszenia są oznaką braku sensownych argumentów
Poslalem Ci ten artykul,bo podane sa w nim nazwy technik podwyzszania swiadomosci duchowj.
Wieslawa tez pisze na poczatku o pomieszaniu pojec i pewnie celowo,zeby trzymac czlowieka w matrixie.
Jesli znasz i masz lepsza wiedze,to podaj
Pozdrawiam
Uwazam ze bardzo nieladnie traktujesz sluchaczy rugajac ich jak jedzie.....ludzie maja prawo znac imie Ojca, Boga, dla ciebie to moze byc Bog a dla kogos szatan.....np dla zydow Jahwe to Bog a dla gnostykow to szatan, oczywiscie Jahwe i Allach to ta sama osoba, Roman Nacht wiele razy o tym opowiadal w swoich audycjach w NTV, inicjaly nam nic nie mowia niech Ojciec przedstawi jaka role odegral w naszej histori to go moze jakos zidentfikujemy, jak na razie dla mnie Ojciec p. Owsianki to Jahwe, Allach wczesniej prawdopodobnie Adonai, Aton i juz sama nie wiem co jeszcze, aha Enki lub Enlil? moze Baal?
Nie mam lepszej wiedzy. Swego czasu czytałam wszystko co popadnie. Doszłam co przesycenia i teraz to wszystko z siebie wyrzucam (podobno to jeden z etapów na drodze rozwoju). Dziś jak czytam artykuły Wiesławy to niektóre wprost mnie przerażają. Osobiście żadnych technik nie stosuję. Staram się tylko być w "teraz" i uważać na swoje czyny, słowa i emocje. To wszystko. Nie robię niczego na siłę. A już na pewno nie będę na siłę budzić kundalini.
Mysle,ze wlasnie tym miarodajnym i pozytywnym zachowaniem weszlas juz na dobra sciezke rozwoju,a przynajmniej tworzysz sobie dobra Karme.
Co do kundalini,to pewnie juz za pozno w Twoim wieku i choc nie wiem ile masz lat
jest to rozwoj raczej dla mlodych ludzi o pelnym potencjale hormonalnym,a takze
energetycznym.
Niemniej Wieslawa dobrze opisala rozwoj swiadomosci,ale jest to dlugi proces i wymaga wielu poswiecen jak tez nadzoru ze strony osoby zaawansowanej w tego
rodzaju praktykach.
Jakie to proste do zrozumienia,ze caly czas uzywa slowa ojciec,a wiec swoje wyzsze ja.
I to jest klucz do tej calej zagadki o imie Ojca.
Ciekawe tez jest dlaczego nigdy sam nie odpisuje na komentarze,tylko jesli dyskusja na czacie jest "podbramkowa",to p. Stefanska wkracza na boisko i "odbiera pilke".
To takie moje wlasne spostrzezenia w tym temacie.
Jesli sa one trafne i mysle,ze sa,to mozna sobie wyobrazic jak smial sie on w duchu
z braku naszego logicznego myslenia.
To tez dobry wybor i troche rozjasni jak sugerujesz.
nie umiem opowiadać książek
ale ogólnie książka o rozwoju duchowym
Każda forma zaistniała w tej przestrzeni jest przejawem Boga. Wszystko jest doskonałe. Cała rozpiętość wibracyjna wszechświata leży w granicach procesu miłości. Wszystko, co się mieści w tym uniwersum jest doskonałe. Innej możliwości nie ma. Jeśli byłoby niedoskonałe lub chaotyczne zapadłoby się i zdezintegrowało. Jednak wszystko nadal istnieje i to w doskonałym przejawie życia. Wszechświat trzyma się w doskonałym balansie.
Co prawda we wszechświecie przejawiają się różne wibracje. Niskie, utożsamiane z bólem i wysokie, które są źródłem miłości i radości. Jednak każda częstotliwość jest swego rodzaju doskonała. Jest dokładnie na swoim miejscu we wszechświecie. Wszystko jest tak, jak powinno być. Tylko zależy od człowieka, czy to dostrzeże, czy pogrąży się w nieświadomych interpretacjach. Kiedy się pogrąży w interpretacjach, może się dostroić do niekorzystnych wibracji. To przyniesie cierpienie. Może to zrobić, bo ma wolną wolę. Pytanie - tylko po co? Kiedy można też dostrajać się
do wysokich wibracji spokoju, błogości i miłości. Warto być tam gdzie jest najkorzystniej. Warto wybrać taki poziom wibracji, który nam odpowiada.
Przejaw Boga jest tu i teraz. Nie trzeba szukać daleko. Jesteś otoczony radosną grą wibracji, jesteś w niej do końca zanurzony. Uczestniczysz w tym totalnym procesie. Wystarczy sobie tylko to uświadomić i obserwować. Radość i podziw przychodzą same. Jest to tak wielkie i wspaniałe, że nie można tego inaczej nazwać, jak przejaw Boga.
Rzeczywistość jest przejawem Boga. Ty jesteś przejawem Boga."
1. Kiedys wspomnial Pan, ze seks w takiej formie, jaka znaja ludzie, zaniknie..lecz nie wiedzial Pan, jak ten przekaz (od Ojca) rozumiec, cytat: 'nie wiem, co dokladnie mial Ojciec na mysli.."
Moze chodzilo Ojcu o to, ze ludzie, na pewnym stopniu rozwoju duchowego (podwyzszonych wibracji), beda doznawac takich samych stanow, jakie byly udzialem wielu mistykow ? a mianowice:
> W swojej najwspanialszej, oczyszczonej z projekcji umysłu formie, Duch wypełniając ciało mistyka powoduje doznania najwyższej rozkoszy cielesnej połączonej z niszczeniem wszelkich granic dzielących od Boga. Umieranie z rozkoszy jest apogeum mistycyzmu, apogeum połączenia Ducha z Ciałem w świadomej jedności Absolutu, komunią Boga z Boginią, Śmierci kochającej się z Życiem.<
2. Czy przepiekna Bibilijna Piesn nad Piesniami nie jest poetyckim opisem wlasnie takiej idealnej, Boskiej Milosci, ktora w przyszlosci bedzie udzialem ludzi?
i juz mamy to o co prosilismy wlasna podswiadomosc,albo nadswiadomosc.
Tu p. Owsianko ma racje,ze tylko ten kto zasluguje na jakas wizje/przekaz dostaje ja w odpowiednim czasie.
Dlatego tez proces doskonalenia i przejscie na wyzsze wibracje jest powolny,dlugi i czesto mozolny.
Zrobiłam o celowo. Niech każdy wyciągnie sobie własne wnioski.
>Helen, "nie wiem, co dokładnie ojciec miał na myśli". No właśnie: ten ojciec mówi zagadkami, jak sfinks :-)<
Po co ta ironia? wczesniej ktos napisal - bardzo zgryzliwie - o szarych komorkach P. Tadeusza i Jego wieku... Jednak ja Ciebie (i innych, tobie-podobnych) dobrze rozumiem. Brak zrozumienia czegos powoduje w nas czesto frustracje a ta z kolei (werbalna) agresje..wielu ludzi tak ma ALE: 'niebezpieczne' jest to, ze nie sa tego swiadomi; nie maja pojecia dlaczego reaguja jak reaguja.. i jaki moze byc tego skutek.
Komunikacja (np. dyskusja taka jak tutaj), majaca zrodlo w negatywnych uczuciach, nie niesie konstruktywnej ('zycio-dajnej') energii.. wrecz przeciwnie. Przeciez pisane, wymawiane slowa to TEZ energia, wibracja... dzialajaca na tych , ktorzy ja odbieraja... to chyba nie jest dla nikogo nowosc?? Moze warto jest sie nad tym glebiej zastanowic? Co chcemy wysylac innym? mamy przeciez wolny wybor i powinnismy brac odpowiedzialnosc za to, co innym dajemy, takze na roznych forach.
Nie wiem, jak sie ma stan TWOJEJ duchowosci, c.q. (nie-) swiadomosci (i nie musze wiedziec) jednak z autopsji wiem, ze w 'przekazach' najczesciej najpierw przychodzi tresc w formie jakiegos symbolu, a zrozumienie tego jest dopiero pozniej, nawet za kilka lat.. dlatego warto jest robic duchowe notatki i wracac do nich. Tak ukladamy nasz PUZZLE wiedzy i, mam nadzieje, PRAWDY...
Mysle, ze wstepujac na droge duchowa warto jest sobie najpierw zadac kluczowe pytanie: dlaczego chce to robic? Ktos moze odpowiedziec: chce rozwijac swoja swiadomosc; a ja pytam dalej: ale jaki ma byc CEL tej rozwinietej swiadomosci? poprostu: PO- CO- CI- ONA?
Wpis Karen jest w tym temacie bardzo istotny; warto jest to w sercu (duchowym) i w glowie rozwazyc:
"Karen 3 dni temu
Chyba najwięcej nieporozumień pochodzi stąd, że ludzie próbują dopasować te informacje do tego co znają w materii. Boga utożsamiają z człowiekiem ziemskim (nawet jeśli próbują wyobrazić Go sobie w niematerialnej postaci), energie żeńskie z kobiecością... A to nie o to chodzi. Nasz język werbalny jest tak niedoskonały, że nie odda istoty rzeczy. Ale jakoś te informacje muszą zostać przekazane, więc każdy kto je przekazuje robi to najlepiej jak potrafi. Niestety te informacje są przefiltrowane przez umysł, który je odbiera i werbalizuje, więc są obciążone ograniczeniami słownictwa konkretnego człowieka. Trzeba na to brać poprawkę.
Hymn o miłości (1 list do Koryntian)
1 Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
2 Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
3 I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
4 Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
5 nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
6 nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
7 Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
8 Miłość nigdy nie ustaje,
[nie jest] jak proroctwa, które się skończą,
albo jak dar języków, który zniknie,
lub jak wiedza, której zabraknie.
9 Po części bowiem tylko poznajemy,
po części prorokujemy.
10 Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe,
zniknie to, co jest tylko częściowe.
11 Gdy byłem dzieckiem,
mówiłem jak dziecko,
czułem jak dziecko,
myślałem jak dziecko.
Kiedy zaś stałem się mężem,
wyzbyłem się tego, co dziecięce.
12 Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno;
wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz:
Teraz poznaję po części,
wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.
13 Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy:
z nich zaś największa jest miłość.
Moj cel: refleksja (osobiste, wewnetrzne zglebienie) ponizszej wiedzy:
>"Obraz Boży poznajemy teoretycznie i abstrakcyjnie w rozumie i przez rozum, a w miłości jest On poznawany konkretnie i życiowo (...) Duchowo-fizyczny proces przywracania obrazu Bożego w materialnym człowieku w żaden sposób nie może dokonać się sam, poza nami.”
— W. Sołowjow, Sens miłości, tłum. H. Paprocki, Kęty 2002, s. 27
>"Jeśli nie ma w tobie miłości, możesz robić, co tylko chcesz – podążać za wszystkimi bogami świata, działać społecznie, walczyć z biedą, wprowadzać reformy polityczne, pisać książki czy wiersze – a i tak będziesz martwym człowiekiem.”
— J. Krishnamurti, Księga życia, tłum. J. Kryg i E. Wittchen, Poznań 2002, s. 385
>"Rzeczy tego świata, niezależnie od tego, jak wspaniałe i głośne by nie były, są pozbawione miłości i dlatego nie są budujące; najmniejsze słowo, najmniejszy czyn [dokonany] z miłością lub w miłości, jest budujący.”
— S. Kierkegaard, Czyny miłości, tłum. A. Szwed, Kęty 2008, s. 216
>"Egoizm jako realna podstawowa zasada życia intelektualnego, przenika całe jego [człowieka] życie i ukierunkowuje, wszystko w nim konkretnie określa i dlatego egoizm nie może zostać przezwyciężony i zlikwidowany jedynie przez teoretyczną świadomość prawdy. (...) Miłość jako rzeczywiste zlikwidowanie egoizmu jest autentycznym usprawiedliwieniem i zbawieniem indywidualności.”
— W. Sołowjow, Sens miłości, tłum. H. Paprocki, Kęty 2002, s. 16
juz publikowalam nagranie w ktorym osoba , ktora doswiadczyla smierci klinicznej opowiada ze to ze zostalismy odlaczenie od Zrodla /Bogha bylo zaplanowane, Zrodlo chcialo tego doswiadczyc (szkoda ze naszym kosztem) https://www.youtube.com/watch?v=1989jnnYkEg, pojawilo sie nastepnie nagranie polki, ktora opowiada dokladnie to samo, ze odzielenie jest eksperymentem Zrodla, taki byl plan, zas pan Owsianko ma programy z lat uczeszczania na religie ze Bog musi byc dobry, nie moze czynic nic negatywnego tu jest link https://www.youtube.com/watch?v=lasKyKdG6bY, wiem ze panu Tadeuszowi znow wzrosnie cisnienie, ale coz trudno, mysle ze nalezy zawsze podawac prawde choby nawet dla kogos niewygodna
'zas pan Owsianko ma programy z lat uczeszczania na religie ze Bog musi byc dobry, nie moze czynic nic negatywnego'
Moim skromnym zdaniem: to, co my (ludzie) oceniamy, odbieramy jako negatywne (cierpienie cielesne, duchowe, niesprawiedliwosc, itp) w kategoriach Boga (z Jego 'punktu widzenia') jest Dobrem, poniewaz jego celem jest ogolocenie nas (poprzez to niby zlo) z wszelkich matryc, programow duchowych, itp, ktore nie pochodza od Niego. Pan Bog ma nas na swoja wylacznosc i chce nas miec "u siebie" .. droga uslana rozami bez kolcow nie jest droga do Niego lecz droga meki i cierpienia. Ludzie mysla zupelnie innymi kategoriami.. dlatego nasz rozwoj duchowy pomaga zrozumiec ( i zaakceptowac) to, co na tym etapie jeszcze nie jest zrozumiale..
Zastanowcie sie wszyscy jakie ma ona odbicie w najliczniejszych komentarzach na
Tagen. To swiadczy o emanacji konkretnych wibracji tu na antenie pochodzacych
ze specyficznego sposobu myslenia,ktore wystepuje u pewnej grupy ludzi,co
zostawiam sferze domyslu.
Ponadto smiem podejrzewac,ze ...
Chodzi mi tylko o to ze ta planeta od poczatku byla planeta wyboru, zeby miec wybor musi byc dwubiegunowosc, musi byc dualizm dobro-zlo, chodzi mi o to ze pan Tadeusz absolutnie zaprzecza ze taki byl plan Zrodla, widzi Ojca/Zrodla/Boga tylko i wylacznie w pozytywizmie, a tak nie jest, to jest czesc naszej ewolucji, zeby isc wyzej musielismy doznac zla, ale jednak uwazam ze tego zla jest na naszej planecie znacznie, znacznie wiecej niz dobra ja daje 95% zla a jedynie 5% dobra, wiec proporcje za bardzo zaburzone, powinno byc 50% na 50%, wtedy byloby to prawdziwe poznawanie, a tak jest tylko niepotrzebne cierpienie, cierpiacy czlowiek sie nie rozwija
"...cierpiacy czlowiek sie nie rozwija..." - naprawdę?
To skąd powiedzenie: "jak trwoga to do Boga"..???
I ty to nazywasz rozwojem? dla mnie rozwoj duchowy to nie strach, cierpienie, dla mnie to ciekawosc, zadawanie pytan, analiza, dochodzenie do prawdy, probowanie, a nie jak sie wali wszystko to Boze pomoz, to nie jest rozwoj duchowy
Nie chce byc wscibski,ale to co napisalas nie ma duzo lub nic wspolnego z rozwojem duchowym. Jest to przyklad gdzie tonacy chwyta sie brzytwy,zeby sie uratowac.
Piszesz,ze zycie wlasciwie sie nie zmienilo,ale wrocil spokoj i zaufanie i to wlasnie
Bog sprawil i zaingerowal w Twoim zyciu?
O jakim rozwoju tu mowa,skoro zycie sie nie zmienilo?
Spokoj i zaufanie to rzecz wzgledna i czasowa.
Zastanow sie nad tym...
Zgadzam sie z tym co napisal pankracy267, zreszta jak sie mozesz zwracac do Boga o pomoc, skoro jestes jego czescia? rozwoj duchowy to znajdowanie Boga w sobie, zglebianie Wszechswiata, jak to wszystko dziala, a nie zwracanie sie z prosba do Boga, bo to ty czesciowo nim jestes masz iskre Boga w sobie, pamietasz maksyme w Delfach? (Grecja) "poznaj siebie" szukaj Boga w sobie a nie modlac sie do innych bozkow, tylko poprzez dopasowanie sie do wibracji ziemi, podniesienie wibracji mozesz sobie pomoc i sprawisz to sama
Chyba dam już sobie spokój z komentarzami. ;)
Wszystko po to tylko,zeby odciagnac czlowieka od wlasnego poznawania tego Boga w sobie i na uzytek np. kosciola itp.
W ten sposob zniewolono masy tzw. wiernych glownie pod wzgledem materialnym,
czyli zrobiono z nich niewolnikow po dzien dzisiejszy.
To dostanie po dupie moze miec wprost przeciwny skutek, albo sie ktos chce rozwijac, albo nie, mysle ze przymuszanie kogos do rozwoju nie jest wlasciwa sciezka, mysle ze kazdy ma swoj czas, jeden potrzebuje wiecej inkarnacji, drugi mniej, rozwoj duchowy musi wynikac z checi poznawania Wszechswiata, a nie z przymusu, jak batem po tylku, rozwoj duchowy to nie przymus to mozliwosc, albo jestyes zainteresowana albo nie, moze w przyszlym wcieleniu, moze ktos jeszcze nie jest gotowy
jeśli ktoś nie jest gotowy na rozwój duchowy, to czy dostanie po tyłku czy nie, nie będzie miało dla niego żadnego znaczenia. Będzie postępował według wcześniej obranej drogi i nic go z niej nie zawróci. Po prostu będzie zbierał karmę do odpracowania w następnych wcieleniach. Aż w którymś wcieleniu w końcu zaskoczy o co w tym wszystkim chodzi. I tak jak pan Tadeusz mówił, karma uderza dopiero wtedy, gdy człowiek jest na nią gotowy.
Wiele jest metod rozwoju w tym duchowego.Jeden potrzebuje fizycznych bodzcow jak te przesl. baty,a drugi czasu na zrozumienie istoty rzeczy.
Wazne jest,aby wlasnie chciec sie rozwijac,czyli miec silna wole.Samo nic nie przychodzi z reguly poza wyjatkami.ktore maja wplyw na dalsze zycie.Jesli ktos mowi,ze nic na sile,to wlasnie liczy na jakis cud w jego zyciu i czeka i czeka.
Pijesz do mojego wcześniejszego wpisu?
Jeśli tak, to powiem, że masz sporo racji. ;)
Byc moze wiesz i rozumiesz juz duzo,skoro mam racje.
Ale prawda jest taka, że czasem chciałabym żeby ktoś zrobił coś za mnie.
A co według Ciebie należałoby robić by nie tracić czasu?
Obralas swoja wlasna sciezke rozwoju i pewnie jestes do niej przekonana w jakims stopniu i nie tracisz czasu jak inni na trywialne zajecia i oczekiwania.
Nie zgadzam sie z toba ze rozwoj duchowy nastepuje po traumatycznych przejsciach, ja od dziecka bylam zainteresowana mistyka i podswiadomie szukalam zrozumienia tej drogi, chociaz Polska jest krajem chrzescjaniskim i bylo mi trudno, wokol mnie byli zawsze zatwardziali katolicy, ktorzy krzywo patrzyli na moje zainteresowania mistyczne, ale dalam jakos rade, odzielilam sie od nich, problem przyszedl pozniej ja rowniez przezylam cos co mozna nazwac trauma zyciowa, nie moge powiedziec ze mnie to jakos zdopingowalo do dalszych poszukiwan, natomiast oslabilo moja wole do dalszych poszukiwan, powstalo mnostwo pytan czy powinnam isc ta droga, wiec raczej, nieco oslabilo a nie wzmocnilo droge poszukiwan, skutwek odwrotny od byc moze zamierzonego, tak jakby ktos nie chcial bym sie tyj dluzej zajmowala.....
Widocznie już w przeszłych wcieleniach weszłaś na drogę rozwoju duchowego, albo miałaś z tym kontakt. Wydarzenia w tego życia mogły być czymś w rodzaju testu.
Ja też w wieku 14-15 lat interesowałam się ezoteryką. Potem o tym zapomniałam na długo, aż do momentu ponownego "przebudzenia" w wyniku pewnych wydarzeń. ale tym razem to nie było ot takie sobie zainteresowanie.
Wszystko zależy od tego jak się tym zajmowałaś. Czy była to faktyczna praca nad sobą, czy tylko fascynacja ezoteryką i próba rozwijania pewnych zdolności. Rozwijanie zdolności parapsychicznych to nie rozwój duchowy. Wielu nauczycieli t powtarza. Powinnaś sama sobie to przeanalizować.
Moim problemem jest ze nigdy nie moglam natrafic i dalej nie natrafilam na osobe, ktora moglaby mnie poprowadzic, choc duzo robie w tym kierunku, spotykam sie z glupimi usmieszkami, kpina itd, ale sie tym nie przejmuje i robie swoje, to jest ode mnie silniejsze podswiadomie czuje ze to moja droga, zreszta od malego dziecka tak czulam, zawsze mnie ciagnelo w ta strone, prawdopodobnie stad moje zainteresowanie starozytnym Egiptem, to dla mnie najbardziej mistyczna cywilizacja jaka jest mi znana, ostatnio zakupilam sobie sporo kamertonow i 2 misty tybetanskie bede sie leczyc dzwiekiem i to tez sluzy rozwojowi duchowemu, zakupilam tez kamertony anielskie, kamerton om, i zestaw podstawowy, nie mowie ze od razu nawiaze kontakt ze swiatem duchowym, bardzie na uspokojenie nerwow, jestem troche znerwicowana i musze sie uspokoic
Nie chcę oceniać, ale sądząc po Twoim zainteresowaniu różnymi "ezoterycznymi" gadżetami, za bardzo skręciłaś w stronę tzw. "duchowego ego". To częsta pułapka na drodze rozwoju. Może to wydarzenie w Twoim życiu było po to właśnie, by się przed tym zatrzymać? Oczywiście to tylko moje przypuszczenia. Nie wiem, może pomedytuj z tym, zastanów się...
Nie wiem czy coś z tego znasz, ale warto posłuchać na YT wykładów: Antony de Mello, Adyashanti, Alan Watts. jeszcze może Gangaji i Piotr Listkiewicz - Studio za Próg. No i polecam książkę, o której wspomniałam wyżej - "Moment Boskości".
Oczywiście to co zrobisz, to Twój wybór.
Ja chcialam tylko zaznaczyc ze niekoniecznie wobec wszystkich obowiazuja te same metody tzn sa skuteczne, jednego zdopinguja a drugiego zniecheca....mnie na jakis czas odstawilo od duchowosci...strata kilku lat, owszem powrocilam, ale tez mam chaos w glowie o co chodzi?
1. PUŁAPKA – PRYMAT DUCHA NAD CIAŁEM I MATERIĄ
2. PUŁAPKA – NISKIE ENERGIE ATAKUJĄ
3. Pułapka – NIEPRAWDZIWA DUCHOWA TOŻSAMOŚĆ
4. PUŁAPKA – ZBAWIANIE INNYCH NA SIŁĘ
5. PUŁAPKA – ZASADY CZYSTOŚCI DUCHOWEJ
".. religie oraz bogata, spisana wiedza mistyków jak najbardziej powinny być źródłem inspiracji do duchowego rozwoju, ale nauczmy się odróżniać co w nich rzeczywiście pochodzi od Boga, a co od nieprzepracowanych wzorców psychicznych ludzi, którzy wieki temu wpadali w te same pułapki duchowe co każdy z nas współcześnie."
Calosc jest tutaj:
https://ciemnanoc.pl/2013/12/30/o-pulapkach-duchowosci/#comments
dzięki za linka, dobry artykuł
ps. szkoda, że nie można edytować postów :/
Miarą rozwoju Ducha nie jest ucieczka "do siebie" czyli umiejętność odlatywania za życia w duchowe wymiary, bo to i tak czeka każdego po śmierci. Tylko skuteczność tutaj, w wymiarze Materii. Po to, by Dół stał się taki jak Góra, by Ciało stało się równe Duchowi. Uzdrowić Materię, uczynić ją świadomą i wynieść Boginię do poziomu swojej partnerki to cel dojrzałej Świadomości Boga.
Prawdziwa duchowość widzi tego samego Ducha w każdej formie, pod każdą nazwą i postacią, w każdym systemie symbolicznym. Potrafi łączyć i wychodzić ponad podziały widząc podobieństwa na poziomie wyższego porządku. Natomiast duchowość niedojrzała patrzy w sposób dzielący Ducha, wybierając lepsze symbole, lepsze postacie, lepsze systemy itd, co oczywiście każe negować i gardzić "gorszymi". Tymczasem wszelkie wartościowanie i dzielenie form duchowych wzmacnia iluzje umysłu i generuje cierpienie, to cały czas myślenie ego, a nie wyższej świadomości.
Ten wiele mi rozjaśnił: https://ciemnanoc.pl/2013/11/04/klucz-do-alchemii-upadlych-mandala-cienia-cz-8/
w tym jakby nie bylo sztucznym swiecie wirtualnym i piszecie,ze sie kochacie.
Niestety bez potwierdzenia tych wrazliwosci duchowych w prawach fizyki,czyli ucielesnienia ducha pozostaje sie w sferze marzen i urojeniowych wizji.
Stad jak swiat stary wlasnie cielesna milosc i rola zmyslow jest przejawem transcendentnego ducha,ktory mieszka w swiatyni ciala-materii.
Bez zgorszenia i upraszczania tego tematu nigdy nie osiagnie sie wlasciwego dla siebie ogolnego rozwoju w tej karnacji. Oczywiscie pulapki sa wszedzie,ale przez
nabyte doswiadczenie mozna odzielic plewy od czystego ziarna,bo na tym polega
proces oczyszczania i wznoszenia sie do wyzszych wibracji i wymiarow w wiecznej
wedrowce dusz w poszukiwaniu doskonalosci.
Oto przejaw piekna tej swiatyni ducha w jego niewinnej powloce cielesnej z jego wszystkimi ukrytymi atrybutami,bo kazdy odkrywa je wg wlasnego stopnia rozwoju:
https://youtu.be/CueSOyVW4F4
https://youtu.be/yFEsCH8XHbs
https://youtu.be/pl2vUqeQf0U
https://youtu.be/fzDbnhcI8Ic
pieknie napisane
Nie wiem jak inni to odebrali,ale dzieki za uznanie. Widac,ze popierasz ta wizje rozwoju duchowego w materialnym swiecie iluzji.
Wg sanskrytu wedyjskiego zycie na Ziemi jest wlasnie iluzja zwana Maya,co z kolei
oznacza,ze wszystko jest ulotne,niestale,kruche i przemijalne,bo takie sa uniwersalne prawa natury i wszechswiata.
Dlatego tez jest tyle niezgody i chaosu.
Szkoda wlasnie ze w naszym swiecie jest tyle nienormalnosci, dziwnosci no i cierpienia, ktore wsztrzymuje rozwoj, tylko szczescie daje pelny rozwoj duchowy
to cierpienie pochodzi wlasnie z tej iluzji...
czyli twoja rada to brak reakcji na cierpienie ludzi, taka znieczulica, moze tty mozesz patrzec na glodujace, cierpiace dzieci ja niestety nie umiem, boli mnie jak widze ze ludzie cierpia, niestety ale cierpie rzem z nimi, juz taka jestem, wiem ze to dla mnie zle bo w ten spsob zyje wiecznie w stresie ale taka mam wrazliwosc taka sie juz urodzilam, moze w nastepnym wcieleniu bede miecd serce ze stali
Ale nie powiesz mi ze roczne czy dwuroczne dziecko mysli tak jak ty, jak nie moze oddychac, albo od urodzenia cierpi bol i mozesz mi mowic o rozwoju duchowym, nigdy nie przyznam ci racji, taki maly czlowieczek nie wie dlaczego tak musi cierpiec
Jest tam takze swietnie wytlumacza rola EGO w rozwoju swiadomosci:
https://ciemnanoc.pl/2013/09/09/wyzsze-ja-a-ego/
Tak, i teraz tak mi się kojarzy, że już kiedyś tam chyba zaglądałam.
Ale i tak poczytam.
Mysle, ze rozumiem co chcialas powiedziec. Dla mnie poruszylas bardzo gleboka i madra mysl. To bardzo wazne w jaki sposob przezywamy nasze codzienne zycie. Inaczej i prosciej mowiac to " Tylko spokoj moze nas uratowac".
W kazdym Twoim wpisie wyczuwam wielka empatie do wszystkich ludzi. Kim jestes-aniolem? Pozdrawiam,Ewa
Ja Cię rozumiem. Wiem o co Ci chodzi.
Co możemy zrobić? Ano poszerzać naszą świadomość. Wtedy ogólna świadomość planety również się zmieni i to, co jest teraz, odejdzie.
Xenna
Skoro tak Cię boli cierpienie ludzi, to co robisz w tym kierunku żeby to zmienić?
Jesli jestem w stanie to oczywiscie pomagam oraz staram sie dowiedziec prawdy, to takie banialuki jakie rozprzestrzenia pan Tadeusz mozna miedzy bajki wsadzic, jestesmy jakims szalonym eksperymentem, ale jak wynika z przedstawionych wczesniej wideo, to Zrodlo chcialo doznac rozlaczenia, i nie wazne ze cierpia ludzie, male dzieci, to mnie boli i nijak nie potrafie zrozumiec jak zrodlo moglo skazac czlowieka na taki los, a nam sie wmawia ze to czlowiek jest grzeszny i zly, zyje niemoralnie, szlag mnie trafia jak slysze cos takiego, pan Tadziu nieraz to powiedzial ze to nasza wina ze mamy jak mamy....ciekawe, umie prowokowac ludzi
kiedyś myślałam dokładnie tak samo jak Ty. Ale myślałam tak wtedy, kiedy nie brałam pod uwagę reinkarnacji.
Kazdy powtarza jeden za drugim ze cierpienie rozwija, a ja uwazam ze to nieprawda, cierpienie stwarza blokady, ktore uniemozliwiaja rozwoj duchowy, rodzi frustracje, zlosc i niemoc, niemozliwosc pojscia dalej.......nawet prowadzi do samobojstwa, chyba nie tedy droga.....reinkarnacja ma tylko wtedy sens, jesli pamietasz swoje poprzednie wcielenie, jesli wiesz, pamietasz ze w poprzednim zyciu kogos skrzywdzilas, zranilas lub zabilas doswiadczysz tego samego natomiast gdy nic nie pamietasz i nie wiesz dlaczego ci sie to przytrafia w tym zyciu to wlasnie rodzi frustracje, zlosc i tak mysla miliony osob, kreca sie w kolku reinkarnacji jak chomik, nie umiejac isc do przodu ciagle popelniaja te same bledy, karma - przyczyna i skutek, ok ale trzeba pamietac co sie zle zrobilo w poprzednim zyciu, zawsze w kazdym kraju masz sad-ukazanie winy potem kara, nigdy nie ma kary bez ukazania winy, natomiast w swietle teori reinkarnacji-karmy nie ma przedstawienia ci winy, jest tylko kara bez winy......dosc niesprawiedliwe
Z drugiej strony jak pomyślę, że np. jeszcze 100 lat temu lekarze uważali, że niemowlęta nie mają rozwiniętego systemu nerwowego i nie czują bólu, a tym samym próbowano je operować bez znieczulenia, przyprawia mnie o ciarki. I jak pomyślę co sama w poprzednich wcieleniach mogłam wyczyniać... to chyba wolę nie wiedzieć.
A skad wiesz ze cos wyczynialas? moze bylas jakas wazna osobistoscia i czynilas dobro? dlaczego ludzie zawsze postrzegaja siebie od negatywnej strony, dlaczego nie mysla ze byly dobrymi istotami a nie zlymi? czy to juz nasze takie polskie skrzywienie myslec o sobie negatywnie? mysle ze za duzo tu roli Kosciola Katolickiego, ktory wmowil nam ze czlowiek jest zly, grzeszny, winny calemu zlu, a ja tak absolutnie nie mysle to dyrdymaly chorych psychicznie ludzi, ktorzy nam wymylili diabla-szatana i mase innych glupot, wiedzcie ze przed powstaniem idiotycznej religi katolickiej zadna cywilizacja ziemska nie znala szatana/diabla , byl zly bog np w Egipcie Set, ale mial tez dobre strony, jak kazdy czlowiek ma negatywne i pozytywne strony, ale zadnen czlowiek nie jest na wskros zly
nie uczyłaś się historii?
Tak się składa, że patrząc wstecz widać, że świadomość ludzi wzrasta. Teraz jest znacznie wyższa, niż była kilkaset lat temu. Kiedyś złodziejom ucinano ręce, dziś się tego nie robi (nie będę wnikać czy to lepiej cy gorzej i dla kogo). Kiedyś katowanie zwierząt było na porządku dziennym i nikt z tego nie robił afery - to było normalne. Dziś mamy organizacje walczące o prawa zwierząt. Kiedyś stosowanie kar cielesnych wobec dzieci było normalnością, dziś jest patologią. Kiedyś było niewolnictwo, dziś nie ma (choć z tym można by polemizować). Po prostu statystycznie, większe jest prawdopodobieństwo, że w przeszłości każdy coś nawyczyniał, nawet w imię dobra. Pojęcie dobra jest względne. Dla muzułmanina zabicie niewiernego jest najwyższym dobrem. Dla nas niekoniecznie. Tak jak dla KK święta inkwizycja też była najwyższym dobrem.
To co dziś społeczeństwo zachodnie uważa za barbarzyństwo, kiedyś było uważane za świętość. Różnice widać nie tylko na przestrzeni czasu, ale też obecnie w różnych kulturach.
Nie moge sie z toba zgodzic ze swiadomosc ludzi wzrosla, kiedys czlowiek zyl zgodnie z parewm kosmicznym, wiara wynikala z wiedzy dzisiaj wiekszosc ludzi wierzy slepo w Boga i sie go boi, kiedys ludzie znali prawo kosmiczne i dlatego ich wiara byla efektowana, bylo to naturalna kolej rzeczy, natomiast niewolnictwo tak samo jak dzisiaj np wiara katolicka czy judaizm czy islam to domnacja jednych ludzi nad innymi zmienila sie tylko forma nie mozesz powiedziec ze jest lepiej, jest inaczej
Kiedyś ktoś powiedział, że racja jest jak d..a - każdy ma swoją. Ja przedstawiłam swój punkt widzenia, Ty swój. Nie mówię, że świat jest idealny, jest jaki jest. My tu też jesteśmy z jakiegoś powodu.
Można przyjąć, że życie tutaj nie ma żadnego powodu, ani celu, a wszystko co na Ziemi się dzieje to czysty przypadek. Albo że to nie przypadek, że życie ma jakiś cel, a to znaczy, że nic się nie dzieje bez przyczyny.
Twoja decyzja którą wersję wybierzesz dla siebie.
https://youtu.be/f4Co8IOxoNc
Widzisz ja tesknie do dawnych czasow, kiedys czlowiek nie byl tak zniewolony jak dzisiaj, np przez religie, kiedys czlowiek zyl zgodnie z natura, kosmosem, wiedzial wiecej zastanamiam sie dlaczego kiedys bylismy madrzejsi a teraz jestesmy glupsi? nie potrafimty nawet zbudowac takiej piramidy (Cheopsa) w Gizie, byla proba to skonczylo sie smiercia kilku robotnikow, szczycimy sie nasza technologia, a tak naprawde jestesmy w ciemnej d...pie
Skoro tak czesto nawiazujesz do piramid polecam ci obejrzenie tego.Byc moze juz to widzialas:
https://youtu.be/zgYYI_AunTA
sorry wysluchalam sporo, ale ten facet mowi tak dziwnie, ze mnie poirytowal, ponadto idiotyczne jest co powiedzial ze osoba, ktora nie uczestniczy jakiejs grupie nie rozwija sie duchowo, kazdy moze rozwijac sie sam i przynaleznosc do jakiejs grupy/sekty nie jest niczym potrzebnym
Co do Źródła, które sie odłączyło, by zobaczyć jak to jest być odłączonym. To samo odłączenie jeśli rzeczywiście tak jest, może być tylko wrażeniem, owszem bardzo silnie odczuwalnym, ale tylko wrażeniem. Bo gdyby Źródło było naprawdę odłączone od swojego serwera, to by nie kodowało tych doświadczeń.
Ja mam wrażenie, że w tej grze w której uczestniczymy chodzi o to, żeby wszystko zrozumiało, że to co stwarzasz zawsze jest żywe. Nie jest martwą zabawką, nawet jeśli to narzędzie. Podejście, jakie można sobie zakodować patrząc na gry komputerowe jest takie, że tylko gracz przeżywa. A całe to zło (bo gry z reguły bazują na złu) to jest tylko zabawa i tak naprawdę nie przytrafia się nikomu. Myślę, że Źródło jest zarówno graczem jak i wszystkim co zostało wymyślone w tej grze. Więc wymyślając cokolwiek zawsze trzeba o tym pamiętać. Skoro stwarzasz grę w której ktoś cierpi, a cierpienie jest też energią, to ta energia pozostaje w obiegu.
Jestem wrazliwa osoba poniewaz mam talent artystyczny, wszyscy artysci sa wrazliwi, bylam skierowana do szkoly muzycznej jako uzdolniona, a propos odlaczenia, dlaczego nas odlaczono od Zrodla i od wszystkich innych nacji?mysle tu o innnych cywilizacjach inne cywilizacje jakos moga pamietac o swoich poprzednich zyciach, kontaktuja sie wzajemnie i w ten sposob rozwijaja, a my nic....totalny prymityw.......
Tez uwazam ze Ojciec to nie Zrodlo lub jak kto woli Wyzszy Umysl, Wyzsze Ja, Kreacja, Energia Kosmiczna, Ojciec pana Tadeusza jest fizyczny zas energia jest energia
"Wyzszy Umysl, Wyzsze Ja, Kreacja, Energia Kosmiczna" to wszystko jest bez osobowe sztywne i bez życia a Ojciec ma swój charakterek.
moze i sztywne , ale nie ma innego Boga jak niefizyczna sila, wszystko inne, fizyczne nie jest Bogiem, musisz przyznac ze bogow na naszej planecie sporo obrodzilo....do wyboru do koloru
Ojciec ustawia nam te klocki materii wiec nie sądzę aby był to dla niego jakiś większy problem przejawić się w formie fizycznej w bycie choć na chwile nie mamy wiedzy jak dokładnie działa wieczność i byt więc jest to tylko moje teoretyczne rozważanie
No wlasnie nic nie wiemy mamy byc tylko posluszni i....wierzyc jak te barany, bez zadnego dowodu
Nie nie bylam, ale swego czasu niestety....bylam na pielgrzymce do Czestochowy, niestety popelnilam ten blad, ale za to teraz moja stopa w kosciele nie postanie, uciekam od wszelkich kosciolow i ludzi nawiedzonych, medytuje tak jak umiem w domu, przynosi mi to uspkojenie, medytacja w ktorej wazny jest oddech daje uspokojenie, mozesz przetestowac sam
https://youtu.be/_2GFAeLQ-bQ
Ja rowniez unikam lekarza, omijam wielkim kregiem, wierze w medycyne niekonwencjonalna, terapie dzwiekie, leczono tak w starozytnym Egipcie
Przeciez samouleczenie to tez medycyna niekonwencjonalna, wszystko co nie jest prochami, chemicznymi syropami, chemia to medycyna niekonwencjonalna, np leczenie dzwiekiem jest bardzo skuteczne, napewno ci nie zaszkodzi, moze trwa dluzej niz prochy, ale ci nic nie zepsuje
roznych przestepstw,poniewaz udostepnione fakty wwirtualne nie wystarczaja i macie
sklonnosc do nieuzasadnionego i wrecz chorobliwego przekrecania ich.
Po co sie trudzic wejsc na wikipedie kiedy od razu mozna pisac bzdury jak malo ktory.
Jego ton wypowiedzi w ogóle mi nie odpowiada.
Moze ty jestes nawiedzona przez swoja wybredna nature i sama nie wiesz juz czego sie przyczepic jak kilku innych tutaj.
Ciebie tez trzeba wziasc za raczke i pokazac ....,zebys uwierzyla i obudzila sie z hipnotycznego snu?
Jesli publikacja faktow nie wystarcza ci i szukasz dziury w calym,bo nie tresc lecz
ton i jakas "maniera"jest wazniejsza,to sluchaj pieknej mowy i dykcji jakiegos urzedasa
i innych manipulatorow np. w TVP lub gawedziarzy,ktorzy beda ci slodzic i bajki
opowiadac.
to tyle w temacie
Dobrze że mi powiedziałeś, że można o nim poczytać w Wikipedii. No ciekawych rzeczy można się dowiedzieć faktycznie. Pankracy trzymaj się z daleka od takich nawiedzonych i nie polecaj ich innym, chyba że ku przestrodze. Wtedy będziesz dobrą robotę robił.
http://porozmawiajmy.tv/diagnostyka-karmy-i-procesu-21-dniowego-krzysztof-rachwaniec/
Fajnie sie slucha tego diagnostyka,ale podawane przez niego przyklady ludzi,ktorzy
znalezli sie w danej sytuacji zyciowej sa prozaicznego i stereotypowego przypadku.
Tzn. nie ma w tej jego diagnostyce czegos co by moglo zwrocic szczegolna uwage sluchacza. Np. ta opowiesc o malej dziewczynce w pociagu itp.
Uwazasz sie za medrca.....,ale czemu tylko szesciu sciezek?
Poza tym proponuje Ci wysluchac tego pana i jego opowiesci...
https://youtu.be/gpgALEEdWsY
Pana Tarasiewicza już znam jednakże tego materiału z nim nie oglądałem Dogłębne znaczenia mojego nicku zostawiam do waszej wolnej interpretacji Jestem ciekaw do jakich przemyśleń każdy z was dojdzie :)
Gdybys mial w nicku pieciu, siedmiu lub dziewieciu sciezek,to moglbym Cie zaklasyfikowac do wyznawcy pewnych teorii i kultow. Jednak ta szostka moze tylko oznaczac podwojna trojnie,czyli to o czym mowi pan Tadeusz.
Ewentualnie mozesz byc zwolennikiem i wyznawca tego kultu:
https://lh3.googleusercontent.com/-Au9dstByFCo/Vyxfj8WsDkI/AAAAAAAAXY4/CcH4yROvYS8/s640/blogger-image--467688538.jpg
(六道の神器, Rikudō no Jingi) to zbiór potężnych artefaktów, których jak wspominano używał ich sam Mędrzec Sześciu Ścieżek. Są one uważane za najpotężniejsze narzędzia ninja. Narzędzia te konsumują niewyobrażalne ilości czakry co powoduje, że zwykły człowiek umiera po ich dłuższym wykorzystaniu. Gdy narzędzia weszły w późniejszym okresie w posiadanie Kumogakure, tylko Bracia Złoty i Srebrny z powodu swoich ogromnych pokładów czakry byli w stanie nosić skarby bez śmiertelnych konsekwencji. Bracia bardzo sprawnie posługiwali się artefaktami, właśnie dzięki tym umiejętnościom dokonali zamachu stanu podczas ceremonii podpisywania traktatu pokojowego pomiędzy Drugim Hokage i Drugim Raikage. Atak ten pozostawił Hokage na skraju śmierci.
Moje gratulacje Panie Medrzec...
"Jesli publikacja faktow nie wystarcza ci i szukasz dziury w calym, bo nie tresc lecz
ton i jakas "maniera"jest wazniejsza,to sluchaj pieknej mowy i dykcji jakiegos urzedasa i innych manipulatorow np. w TVP lub gawedziarzy,ktorzy beda ci slodzic i bajki opowiadac."
Masz 100% racji...
Pozory (ton, maniera, wyglad, itp) niejednokrotnie myla, moze lepiej byloby skupic sie na tym CO ktos mowi, co ma do przekazania?
Sa np. osoby po udarze mozgu, z jakims zdrowotnym niedomaganiem, ktore czesto traktuje sie jak chore psychicznie ... czesto ludzi na wozkach inwalickich traktuje sie jak debili; inteligencja, wrazliwosc, wiedza (zyciowa) tych ludzi jest niejednokrotnie wyzsza od tych, ktorzy ich tak traktuja...
Przeciez nie bylo tu mowy o ludziach na wozku inwalidzkim,a poza tym pod tym wzgledem tez masz 100%-owa racje.
No coz...,byly to moje przypuszczenia prawdopodobnosci,ktore tez maja swoje odbicie w tym swiecie i jesli nie trafilem w 10-tke,to moze innym uda sie wpasc na wlasciwa sciezke.
Moznaby tu polemizowac,ale czy warto?
Wlasnie ta tarcza stales sie sam teraz,ale jak widze poza mna nikt nie strzela,haha
Moze skonkretyzujesz kto kogo ocenia blednie w tym przypadku.
Nikt nie musi strzelać wystarczy że tarcza po prostu jest
Wiec po co ta tarcza i dla kogo istnieje?
eh ja ci wskazuje księżyc na niebie a w patrzycie w "swoją" stronę