witam ukochani.Mam problem z rzuceniem nałogu tytoniowego,a musze go rzucić ,bo mamy mało czasu.Świadomie wiem to od trzech lat,lecz w noc sylwestrową tego roku miałem to wszystko pokazane ,biada wszystkim biada.Ucisk energetyczny jest tak silny że umysł ziemski nie jest wstanie sobie tego wyobrazić.To tak jakby ktoś stracił nagle swoich wszystkich ukochanych(wyobrażacie sobie ten bul serca)tylko ten jest sto tysięcy razy większy,tego chyba nie jesteście w stanie sobie wyobrazić,a mimo to pale i to mnie przeraża,mając tego świadomość.Szukając pomocy znalazłem was,mam tyle wam do opowiedzenia,ale to wszystko w swoim czasie,narazie wchłaniam was.Nie wiem czy z walką z nałogiem powinienem szukać pomocy czy walczyć z własną wolą ? Pozdrawiam
Tadziu jesteś jednym z programów nawigacyjnych...