Joanna1-11
Zasadą działania placebo jest nieświadomość pacjenta co do stosowanej metody. W momencie, gdy uświadamiamy pacjentowi, że dostaje substancję niedziałającą likwidujemy efekt placebo. W badaniach leków chemicznych efekt placebo jest wykorzystywany nagminnie, w ten sposób wykazuje się, że dana substancja chemiczna działa nieco lepiej (często nieznacznie)od placebo.
Myślę, że każda metoda leczenia, która pomaga, jest dobra dla chorego, nie ma znaczenia, czy jego wiara w wyleczenie jest podstawna (zakotwiczona w prawach fizyki), czy nie. Może warto usprawiedliwiać każdą metodę pobudzającą własne siły obronne organizmu?
Specjalizacja z psychiatrii trwa 5 lat a nie rok:)
Joanna1-11
Znak dłoni z czterema palcami odczytuję jako informację, że na drodze wewnętrznej przemiany ludzkość ma już pierwszy, najtrudniejszy etap za sobą. Teraz pewnie w kolejce czekają cztery kolejne etapy naszego przebudzenia:)
Przy okazji tej zabawy w odgadywanie symboli chciałabym opisać jeden ze swoich ostatnich snów. Mam wrażenie, że może nieść jakieś ważne treści, może pan Tadeusz mógłby go zinterpretować?
Znajdowałam się z rodziną w jakimś domu na parterze i spoglądałam w okno wychodzące na zachód (nie wiem, skąd wiedziałam, że to zachód, w każdym razie w swoim domu nie posiadam takiego okna). Był dzień, za oknem widok był niezwykły, kilka, może kilkanaście księżyców układało się w kształt łuku (coś jakby tęczy), po niebie płynęły pojedyncze obłoki. Zawołałam do męża, żeby podał mi aparat, gdyż chciałam zrobić zdjęcie. Kiedy z aparatem w ręku spojrzałam w okno widok był przesłonięty przez chmury. Poczułam rozczarowanie, lecz nagle chmury rozwiały się i księżyce ukazały się na nowo. Sen się urwał.
Podrawiam serdecznie.
Joanna1-11
Od zawsze nurtowało mnie pewne pytanie i pomyślałam, że może pan Tadeusz mógłby poświęcić temu zagadnieniu kilka słów. Rozumiem, że jesteśmy częścią Boga, nasz materialny świat jest iluzją i zostaliśmy powołani do życia w materii po to, by rozwijać się i tym samym przyczynić się do wrastania Ojca. Ale pytanie, które rodzi się w moim ograniczonym zmysłami umyśle brzmi: " Gdzie kończy się zakres działania Boga, co jest poza tym, co jest dalej?". Wiem, że odpowiedź można ograniczyć do stwierdzenia, że w wyższych wymiarach nie obowiązuje pojęcie czasu i przestrzeni i one Boga nie ograniczają. Ale, jaki ten rozwój ma wtedy sens? Do czego ma zmierzać i co stanie się, gdy ten zamierzony cel zostanie osiągnięty?
Joanna1-11
Witam,
dołączyłam niedawno, ale z przyjemnością obejrzałam wszystkie odcinki od początku. Często w trakcie oglądania towarzyszyło mi uczucie, że wreszcie ktoś ubrał w słowa moje myśli. Niektóre wypowiedzi Pana Tadeusza budzą jednak mój sprzeciw. Tak jest np. w temacie dotyczącym Dekalogu. Myślę, że ryzykowne jest bardzo negowanie starych praw, które nawet jeśli nie są konieczne dla osób zaawansowanych w rozwoju duchowym, to dla całej reszty są niezbędne dla "pokojowego egzystowania w grupie". Pan Tadeusz wykazał się potężną wiarą w człowieka, ale w moim przekonaniu za wcześnie na obalanie utartych wyznaczników. Wystarczy rozejrzeć się dokoła.
Dlaczego nie możemy, krocząc w nowe, zabrać ze sobą wartościowych rzeczy ze starego (czyli właśnie chociażby Dekalogu)?