Duhigg
@ Xenna. Co to znaczy "koreluje"? Że mi odpowiada? Że z tą czy inną informacją czy nauką jest mi po prostu dobrze? Wielu ludziom dobrze jest z wiedzą nieprawdziwą. Wielu ludzi z taką właśnie wiedzą "koreluje". A co z prawdą? To, że z czymś "koreluję", nie znaczy jeszcze, że nie ulegam złudzeniu. Kolejna kwestia: nauki starożytnych (mityczny Wschód). Jest ich cała masa, często wykluczają się wzajemnie, nierzadko podszyte są mitem, zmyśleniem, wiedzą zdezaktualizowaną. I na koniec: serce i logika. Daleki jestem od negowania tzw. serca, dopominam się jednak, zwłaszcza od osób, które twierdzą, że "złapały Boga za nogi", aby szanowały logikę i nie plotły andronów. Często takie osoby usprawiedliwiają "wiedzą serca" własną ignorancję i braki w logicznym myśleniu. Myślą, że przekroczyły świat logiki, a tymczasem nawet do jego bram nie doszły... Czy się mylę?
Duhigg
@jadwiga. No to pociągnijmy dalej kwestię... Czy dopuszczasz taką możliwość, że uczucia mogą Cię zwieść, czego efektem będzie uznanie przez Ciebie fałszu za prawdę? Czy dopuszczasz taką możliwość, że rdzeń Twoich poglądów, z którymi dobrze się czujesz, może być wprawdzie przyjemny, a mimo to złudny i zakorzeniony w błędzie? Jak uczy życie, prawda nie zawsze jest przyjemna, a fałsz nieprzyjemny. Czasem jest na odwrót. Czy dopuszczasz taką możliwość, że Tadeusz może się mylić i podobnie do wielu ludzi trwać w błędzie i samooszukiwaniu?
Duhigg
@ Xenna. W porządku. Powiedzmy, że coś słyszysz, i po dogłębnej analizie uznajesz to za sensowne. Staje się to dla Ciebie prawdą. Szkopuł w tym, że coś, co uznajesz subiektywnie za prawdziwe, wcale prawdziwe być nie musi. Może być prawdą iluzoryczną, czyli nieprawdą. Czy w takim przypadku nie mielibyśmy do czynienia z samooszukiwaniem? Czy dopuszczasz taką możliwość, że Twoje takie czy inne poglądy, które wydają Ci się jak najbardziej słuszne, mogą być oparte na fałszu?
Duhigg
Mam pytanie. Kieruję je do każdego, kto czyta ten wpis. Czy dopuszczasz taką możliwość, że to, co wydaje Ci się, że wiesz, może być w istocie fałszem, a w najlepszym razie półprawdą?
Duhigg
@ pankracy267, relaks. Przychodzę, kiedy chcę, i odchodzę, kiedy chcę. Moja to rzecz. Pobawiliśmy się słowami, pora zakończyć tę werbalną grę, zwłaszcza, że przybiera ona postać, o którą mi nie chodziło. Tak po prawdzie to chciałem zwrócić uwagę – z rozmysłem nie wskazując na nikogo palcem – że mnóstwo wpisów pojawiających się tutaj przesyconych jest duchowym narcyzmem, zgłaszającym nieuzasadnione pretensje do posiadania pełni prawdy (aż oczy bolą od czytania tych wszystkich "wyznań"). Ktoś, kto trąbi wszem i wobec, że jest bardzo zaawansowany duchowo i stale się wywyższa nad innych, raz za razem obnażając własną ignorancję, nie zasługuje na poważne traktowanie (moje "ale" odnosi się tylko do takich osób, nie do wszystkich forumowiczów). Przy okazji, nie Twój wpis mnie „natchnął” do zabrania głosu; a że akurat Ty się odezwałeś, to sobie trochę popisaliśmy. Dużo dobrej energii Ci życzę. I humoru. :)
Duhigg
@ pankracy267. Mój wpis był skierowany do "światłych Komentatorów" (potencjalnie więc nie do każdego; nie wymieniłem nikogo z imienia), czyli uderz w stół, a…? Życzyłbyś sobie więcej poezji? Cóż, poezja jest przede wszystkim w oku patrzącego. Z drugiej strony, to, co napisałem, jest aż nadto jasne, skoro do Ciebie w jakiejś części dotarło, a zatem przynajmniej w metaforycznym sensie, wybaczcie mi niebiosa, jest właśnie poetyckie. Ale co ja tam wiem… Gdzież mi do dusz artystycznych! Daj mi chwilę na skarcenie samego siebie… Już. Bolało, ale należało mi się. A teraz deser – wisienka, co tam wisienka, dynia na torcie: "Postaraj się, a będzie nam wszystkim bardzo miło podziwiać Cię". Moment, muszę wyjść z szoku… Jeszcze kilka sekund... Niektórzy to mają dar wywoływania uśmiechu na twarzy. Jak Wy to robicie? Ja też tak chcę! (Choć niegodnym).
Duhigg
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Za Waszą przyczyną, światli Komentatorzy. Przepojony dozgonną wdzięcznością, choć nieco onieśmielony, wiem dobrze bowiem, z kim mam do czynienia, spieszę z wyjaśnieniami odnośnie jego natwarzypojawienia.

Treść i forma Waszych wpisów, to dla mnie radość, radość i jeszcze raz radość! Szczególnie urzekło mnie to, z jaką gracją udowadniacie swoim współrozmówcom, że się znajdują na niższym stopniu rozwoju duchowego niż Wy sami. Szacunek za to! Przecież to trzeba być mistrzem, ba arcymistrzem, nie waham się wręcz stwierdzić, że arcymistrzomistrzem!, aby uczynić rzecz tak chwalebną, i to w tak niedoścignionym stylu. Z kosmiczną swadą i boskim znawstwem (ta mądrość, ta wiedza!), wolni od egotyzmu i wad mentalnych, wypowiadacie się na tematy leżące in saecula saeculorum poza zasięgiem zwykłych śmiertelników. Gdzież nam, profanom, do Waszych wyżyn! My, synowie i córki mułu i błota, zdani jesteśmy na plewy, Wy zaś macie przepastne głębie własnych wnętrz (ewentualnie T.O.), z których wytryskuje krystaliczna woda prawdy i życia, oczywiście niegazowana, z terminem ważności do spożycia.

Chwała Wam! Cześć i chwała!