jarekb26
rozumiem, że bycie "boskim" czy dążenie do tego, oznacza ciągłe życie w paradoksach, każdy następny (paradoks- życie- wcielenie) jest bardziej nie do uwierzenia czy zaakceptowania, dopóki się go nie przeżyje samemu ! a tym samym jak się zastanawiamy nad samym życiem, tym co w nim ważne, to staje się ono "jaśniejsze" i bardziej prostsze mimo całej złożoności relacji wcielających się dusz i tej lekcji "nieskończoności" wcieleń. To jakby dusza doskonaliła się tylko poprzez przejawianie się w wcieleniach jak najbardziej z naszego punktu widzenia skomplikowanych , choć wcale tak nie jest i to chyba jest sednem nauki... nie ma rzeczy złych i dobrych jest tylko to co nas buduje- rozwija ( uczy nas szeroko pojmowanej pokory i szacunku..)albo przeciwnie (szukamy dziury w całym na siłę demonstrując racje-destrukcję). Reasumując wszystko jest od Boga- boskie i dąży do punktu wyjścia objawienia tego w samej duszy wcielonej - poprzez "paradoksy"- doświadczenia, to tak jak szukanie okularów gdy ma się je na własnym nosie :). Innymi słowy życie - bycie "złym" - "zaradnym niedowiarkiem" jest tylko obraniem dłuższej edukacji do "objęcia" oświecenia -samej boskości- po prostu szeroko pojmowanego rozwoju do jakiego dążymy - "dobra".
Link